Spec: Rozdział 16


Quietusa, tak jak co dzień, na śniadanie obudziły skrzaty. Tym razem później, niż zwykle bo, o jedenastej. Zdziwił się lekko, ale nic na to, nie powiedział. Usiadł na łóżku, ziewając i wyciągają ręce w górę, żeby się przeciągnąć. Wstał niechętnie i powlókł się, do łazienki. Wziął szybki prysznic, po czym ubrał się i zszedł, na śniadanie. Zamarł w drzwiach, widząc siedzącego przy stole ojca. Uniósł brew, a na jego ustach, rozciągnął się lekki uśmiech.
-Cześć.- Rzucił, siadając naprzeciwko Severusa.
-Dzień dobry.- Odpowiedział, Mistrz Eliksirów.
-Późno dzisiaj wstałeś.- Zauważył nastolatek, smarując tosta dżemem.- Czyżby któraś ze stron odpuściła? Dumbledore? A może Voldemort?- Zapytał, z pozoru nonszalancko, ale dobrze znał odpowiedź. Harry mu o wszystkim powiedział, że jego ojciec, został wyrzucony z Zakonu Feniksa.
-Albus wykluczył mnie ze swojego kółka różańcowego.- Odpowiedział sucho Snape.
-Yhym… więc teraz opowiesz się za Czarnym Panem?- Zainteresował się, szczerze ciekawy odpowiedzi. Czasami nawet o nie wiedział, po której, tak naprawdę, jego ojciec stoi, stronie.
-Nie wiem.- Przyznał.- Może… opowiem się po stronie Pottera.- Rzekł cicho, jakby do siebie.
-Pottera?- Powtórzył Quiet, unosząc brew.- Myślałem, że go nienawidzisz.
-To była tylko gra.- Przyznał, z westchnięciem, Severus.- Ten bachor jest moim synem chrzestnym.
-Łał, czyli jesteśmy jak kuzyni.- Ucieszył się. O tym Ghost najwidoczniej zapomniał mu wspomnieć.
-Tak, jesteście…- Przyznał.
-A co ten Potter, ma do zaoferowania?
-Nie wiem.- Namyślił się Snape.- Myślałem, że go znam, a tak naprawdę okazuje się, że niczego o nim nie wiem. Chociaż byłem szpiegiem, nie zauważyłem, iż on przez cały czas tylko grał, Złotego Chłopca. Wydaje się, że zdradza wiele tajemnic swoimi słowami, ale tak naprawdę, jest bardzo tajemniczy.
-Hm… chciałbym go poznać.- Przyznał Shadow, po czym dodał, po chwili.- Wspomniałem ci już, że zamierzam przenieść się na ostatni rok do Hogwartu?
-Co?!- Sev spojrzał na niego z niedowierzaniem, opluwając się kawą.
-To co słyszałeś.- Wzruszył ramionami chłopak.
-Zwariowałeś, głupi dzieciaku?!- Warknął Mistrz Eliksirów.- Miałeś się trzymać z daleka od wojny! I od Dumbledora i od Czarnego Pana! Myślałem, iż już ci powiedziałem, że nie zgadzam się, żebyś poszedł, do Hogwartu. Dlaczego, do tego wracasz?- Zmrużył oczy.
-Nie chciałeś, bym poszedł do tej szkoły, jako syn szpiega.- Przypomniał.- A teraz, już nie jesteś szpiegiem, więc nie ma problemu.
-Jest problem, głupi dzieciaku! Kiedy Czarny Pan się o tobie dowie, na pewno będzie chciał, zrobić z ciebie śmierciożerce! Nie wspominając o tym, że będzie mnie torturował, bo ukryłem twoje istnienie!
Wątpię.- Chciał powiedzieć Quietus, ale się powstrzymał. Mimo słów ojca, nie zamierzał odpuścić. Mimo wszystko, Voldemort już wiedział o jego istnieniu, spotkali się podczas zemsty na Dursleyach i czarnoksiężnik, jakoś, nawet słowem nie wspomniał, o zrobieniu, z młodego Snapea śmierciożercy. A nawet gdyby chciał, Harry nie pozwoliłby mu, na to.
-Nie zmienisz mojej decyzji, wysłałem już papiery.- Oznajmił, poważniejąc.
-Nie zgadzam się.
-Skończyłem w tym roku siedemnaście lat.- Uświadomił ojca, chłopak.- Nie masz już nade mną rodzicielskiej władzy, jestem dorosły.
-Quietus…- Jęknął Severus, ponieważ wiedział, że jego syn ma racje.- Ja się po prostu, o ciebie martwię. Zrozum to. Nie chcę, żebyś został tak, jak ja, wciągnięty w tą wojnę, przez swojego rodzica.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.- Zapewnił, wstając.- Po prostu mi zaufaj. Nie wszystko jest takie, jak się wydaje.- Powtórzył ulubione słowa Ghosta. Czasami miał wrażenie, że hobby Pottera, jest szokowanie ludzi. On naprawdę kochał to robić, prawie tak bardzo jak wina.
-Niech ci będzie.- Westchnął, ze zrezygnowaniem, mężczyzna. Wiedział, że nie ma sensu kłócić się z Quietusem. Chłopak na co dzień był wesoły i beztroski (Sev nie wiedział, dlaczego, bo zarówno on jak i jego świętej pamięci żona, byli spokojnymi oraz opanowanymi ludźmi) ale, kiedy poważniał i upierał się przy swoim zdaniu, nic i nikt nie było w stanie go nawrócić. No, może tylko Ghost, miał jakikolwiek wpływ na Quieta, ale o tym, oczywiście, Mistrz Eliksirów nie wiedział.
-Masz coś dzisiaj do roboty?- Zainteresował się Shadow, spoglądając uważnie na ojca.
-Muszę uwarzyć kilka eliksirów, dla Czarnego Pana.
-Torturujące?
-Nie.
-W takim razie, mogę ci pomóc.- Zaoferował się.
-Jak sobie chcesz.- Wzruszył ramionami Severus.

*

Siedzieli w milczeniu, w pracowni. Każdy, przed swoim kociołkiem. Severus, z pamięci przyrządzał wywary, a Quietus, chociaż sam, równie dobrze, jak ojciec, znał listę składników, oraz sposób przyrządzenia prawie każdego eliksiru, otoczony był książkami. Nie tylko, tymi magicznymi. Właśnie teraz, oczy chłopaka, w skupieniu, śledziły tekst, podręczników. Do medycyny oraz chemii. Odkąd tylko pamiętał, lubił bawić się, w łączenie mugolskich składników z tymi czarodziejskimi. Między innymi, dzięki temu, udało mu się stworzyć, już teraz będący legendą, eliksir na kaca. Był popularniejszym odkryciem, od wywaru tojadowego. ^^
-Hm…, a może by tak…- Zastanowił się chłopak i wlał do swojego kociołka trochę zawartości niewielkiej probówki. Ciecz zaczęła niebezpiecznie bulgotać i zmieniła barwę na smoliście czarną, ale Quiet szybko pomieszał kilka razy w lewo oraz, dwa razy, w prawo. Mikstura uspokoiła się, jak kipiące mleko, pod którym nagle wyłączono gaz, i opadła w dół, stając się rażąco różowa. Shadow skrzywił się, widząc kolor, ale mimo wszystko, wzruszył ramionami, i z zamkniętymi, oczyma, wypił miksturę.
Chwilę czekał na efekt.
Zamrugał, widząc, że wszystko wokół, oprócz jego ojca, przyglądającego się chłopakowi z ciekawością, stało się takie, jakieś, przezroczyste. W swoim geniuszu, domyślając się o co chodzi, wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć nią kociołka, ale ta, przeniknęła przez niego, tak samo, jak przez przejście na peron 9¾.
-Łał.- Wyszczerzył się.
-Gratulacje, stworzyłeś eliksir przenikalności.- Rzekł Severus.
-Nie, to chyba nie do końca to.- Zaprzeczył nastolatek.- Dodałem HCL. To mugolski, niezwykle żrący kwas solny.- Wyjaśnił.- Normalnie, gdyby ten, nie był, zabezpieczony, przepaliłby mi dno kociołka, ale wygląda na to, że inaczej zareagował z magicznymi składnikami. Do tego, dodatek korzenia Asfodelusa, powinien przedłużyć działanie eliksiru.
-Ty…- Sev popatrzył, na syna, z niedowierzaniem.- Wypiłeś coś, co miało w sobie jakiś mugolski żrący kwas?
-Tak.- Przytaknął, jak gdyby nigdy nic.- Hm…- Zamyślił się.- Muszę coś sprawdzić.- Poderwał się z ziemi.- Cześć.- Rzucił i wybiegł z pracowni kierując się do biblioteki. Severus pokręcił tylko głową z politowaniem, po czym zabezpieczył ciecz w kociołku Quietusa. Ten chłopak był niemożliwy.
Mistrz Eliksirów wrócił do pracy.

*

-Naprawdę, musimy to zrobić?- Zapytał cicho Kingsley. Auror, razem z Dumbledorem oraz Szalonookim Moodym, przemierzał las, idąc w kierunku posiadłości na wzgórzu o czarnych ścianach.
-Tak.- Warknął Alastor.
-Nie denerwuj się.- Uspokoił go Trzmiel.- Tak, niestety, musimy to zrobić, mój przyjacielu.- Zwrócił się do czarnoskórego Aurora.- Severus wie o nas, zbyt wiele. To byłby problem, gdyby przyłączył się do Voldemorta, dlatego, musimy się go pozbyć.
-Tak.

*

W tym czasie, Quietus siedział w fotelu, w bibliotece, zaczytany, w jakimś grubym woluminie. Były to zapiski, sprzed kilkuset lat, warzyciela, który tak samo jak on, łączył składniki mugolskie z czarodziejskimi. Pożyczył go z biblioteki, w zamku Navarre. Żałował, że nie mógł teraz tam być, razem z Harrym i poznać, oficjalnie, jego przyjaciół. Oczywiście, wiedział o nich, od ojca oraz, z akt Spectrum. Ale to nie było to samo. Również, gdyby miał stały dostęp, do biblioteki Pottera, mógłby łatwiej eksperymentować.
Z zamyślenia, wyrwał go głośny wybuch, który wstrząsnął całą posiadłością. Momentalnie poderwał się na nogi, czując obcą sygnaturę magiczną. Że też, jej nie wyczuł! Szybko się skupił i zaraz, dowiedział się, dlaczego, niczego nie zauważył. Na dom, zostały nałożone, specjalne bariery. Przez potężnego czarodzieja. Mógł to być, albo Czarny Pan, albo…
-O cholera!- Wykrzyknął i wypadł na korytarz. Szybko dopadł, do klatki schodowej i zbiegł po schodach. Znalazł się w holu, zewsząd otoczony płomieniami. Pod sufit unosiły się chmury smoliście czarnego dymu. Wyszarpnął różdżkę z kieszeni, celując w płomienie.
-Aquamenti!- Krzyknął. Fala wody, dosięgnęła ognia, ale nie miała na niego żadnego wpływu. Nie zgasł.- Aquamenti!- Spróbował jeszcze raz. Nic. Przeklął pod nosem, gdy opary zaczęły dostawać się, do jego płuc. Kaszlał, zatykając sobie usta ręką. Magia Quieta, przez bariery, nie działała poprawnie. Podpierając się o ścianę, powlókł się do korytarza, gdzie ujrzał Moodyego. Z uśmiechem szaleńca, podpalał wszystko wokół, płomieniami, z różdżki. Ścisnął mocniej swój magiczny patyk, celując w niego. Alastor, nawet nie zauważył chłopaka, tak pochłonięty swoim zajęciem. Shadow, skupił się na zaklęciu, które chciał rzucić. Nim wypowiedział słowa czaru, były Auror, spojrzał w jego kierunku.
-Kim ty jesteś, bachorze?!- Warknął. Ale było za późno.
-Sectumsempra.- Wyszeptał chłopak. Zaklęcie dosięgnęło go. Krwawiąc z ran, pokrywających całe jego ciało, opadł z głuchym trzaskiem, na ziemię. Nastolatek szybko skierował się w stronę gabinetu ojca. Na szczęście, nigdzie nie wpadł na Dumbledora, a był pewien, że starzec tutaj był. Otworzył drzwi, do pracowni i podpierając się, kamiennej ściany, na drżących nogach, zaczął schodzić w dół, ciemnej piwnicy. Ten ogień nie był zwyczajny. Z każdym wdechem czuł, przeraźliwe gorąco, wypalające go od środka, jakby organy spalała mu jakaś żrąca substancja i rozpuszczała kości. Gdyby nie trening, odporności na ból, który przeszedł każdy, członek widma, pewnie, umierałby teraz, w katuszach, krzycząc w agonii. No i gdyby, nie był demonem. Mocnym pchnięciem, otworzył drzwi do pracowni, i zamarł. Nad nieprzytomnym, Severusem, leżącym na podłodze, stał Dumbledore, celując w niego różdżką.
-Avada…
-Crucio!- Warknął Quiet. Zaklęcie nie zadziałało poprawnie, starzec nie poczuł bólu, ale siła czaru, odrzuciła go na ścianę. Chłopak, momentalnie znalazł się przy ojcu. Pociągnął go, w kierunku kominka, podczas gdy, Trzmiel z trudem, zbierał się z ziemi.- Navarre Castle.- Wyszeptał cicho, chłopak, wrzucając garść proszku do kominka. Wciągnął ojca, za sobą w płomienie.
-Nie!- Nim zniknął, otoczony zielonymi językami ognia, ujrzał mknący w jego kierunku czerwony płomień, oraz wykrzywioną wściekłością twarz, Dumbledora.

*

Harry siedział w fotelu, w salonie, z książką na kolanach. Towarzyszyła mu Hermiona, otoczona rożnymi woluminami z jego biblioteki. O dziwo, nie przeszkadzało jej to, że niektóre książki, są z dziedziny Czarnej Magii. Wręcz przeciwnie, okazało się, iż dziewczyna od dawna, interesowała się nią. Potter podejrzewał to, odkąd po ich pierwszej wycieczce, do działu ksiąg zakazanych, w pierwszej klasie, zaczęła wykradać jego pelerynę niewidkę, by niezauważoną przemknąć do biblioteki, w środku nocy.
Ghost, studiował właśnie, dokładnie rytuał, mający przywrócić życie Syriuszowi. Był dość prosty, ale i tak, zamierzał wykonać go dopiero w święta. Potrzebował dużo czasu, na jego przeprowadzenie, więc nie mógłby zrobić tego, podczas pobytu w Hogwarcie. Ta magia musiała być stale nadzorowana, by coś nie poszło, nie tak. Do tego, musiał zdobyć księżycowy kwiat, rosnący podczas pełni w Alpach. A ostatnia pełnia, w te wakacje, niedawno minęła. Spotkał się wtedy z Tomem.
Nagle, w jego kominku, buchnęły szmaragdowe płomienie. Na dywan wytoczyły się  dwie, postaci.
-Zablokuj połączenie!- Usłyszał głos Quieta. Machnięciem ręki, wykonał polecenie i dopadł, do przyjaciela. Hermiona również, poderwała się z miejsca.
-Co się stało?- Zapytał Harry, rzucając na nich obu, zaklęcia diagnozująca.
-To Dumbledore.- Odpowiedział Shadow, przewracając ojca na plecy. Hermiona wciągnęła ze świstem powietrze widząc swojego nauczyciela oraz niezwykle podobnego do niego, młodego chłopaka.

4 komentarze:

  1. Cieszę się z nowego rozdziału. Muszę przyznać, że twój styl znacznie się poprawił. Ale... trochę błedów wyłapałam. Najbardziej w oczy rzuciło mi się "kilku set", to jedno słowo - "kilkuset". No i zdecydowanie jest za dużo przecinków. Np. ostatnie zdanie: "Hermiona wciągnęła, ze świstem powietrze, widząc swojego nauczyciela, oraz niezwykle podobnego, do niego, młodego chłopaka." Powinien być tylko jeden przecinek, tu: "...podobnego do nigo, młodego chłopaka." Niestety, rozdział aż roi się od takich zdań.
    A teraz trochę o treści.
    Rozdział mi się podobał. Czułam, że coś się będzie w nim działo. No i szczerze nie zdziwiłam się tego ataku Dumbledore'a. Można się było tego po nim spodziewać. Ale przynajmniej teraz Severus pozna prawdę o swoim Quietusie i Harrym. Ciekawe jak na to zareaguje?
    I mam nadzieję, że będzie jakaś zemsta na Dropsie. Może Voldzio się w nią zaangażuje? Byłoby ciekawie.
    Czekam na więcej i pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tymi przecinkami, to faktycznie przesadzasz. . A od ich nadmiaru trochę... hmm... powiedzmy, że dziwnie się to czyta. Trochę blokują płynne czytanie.
    Mimo wszystko - rozdział naprawdę świetny!! Zaczęła się kolejna akcja. W dodatku z udziałem Quieta i Seva... Seva lubię już jakiś czas ( ^.^ >.< ), a Quiet jest po prostu super..! Baaaardzoooo szyybkooo zdobył moją sympatię. : )
    Pozdrawiam, życzę PEŁNO! WENY i lecę czytać dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabić trzeba tego pieprzonego Dropsa

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    Dumbledorf postanowił zabić Severusa, więc teraz to na pewno stanie po stronie Harrego, kiedy torturowali to powiedział, żeby zostawił ojca chrzestnego w spokoju...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń