Quietusa, tak jak co
dzień, na śniadanie obudziły skrzaty. Tym razem później, niż zwykle bo, o
jedenastej. Zdziwił się lekko, ale nic na to, nie powiedział. Usiadł na łóżku,
ziewając i wyciągają ręce w górę, żeby się przeciągnąć. Wstał niechętnie i powlókł
się, do łazienki. Wziął szybki prysznic, po czym ubrał się i zszedł, na
śniadanie. Zamarł w drzwiach, widząc siedzącego przy stole ojca. Uniósł brew, a
na jego ustach, rozciągnął się lekki uśmiech.
-Cześć.- Rzucił,
siadając naprzeciwko Severusa.
-Dzień dobry.-
Odpowiedział, Mistrz Eliksirów.
-Późno dzisiaj
wstałeś.- Zauważył nastolatek, smarując tosta dżemem.- Czyżby któraś ze stron
odpuściła? Dumbledore? A może Voldemort?- Zapytał, z pozoru nonszalancko, ale
dobrze znał odpowiedź. Harry mu o wszystkim powiedział, że jego ojciec, został
wyrzucony z Zakonu Feniksa.
-Albus wykluczył mnie
ze swojego kółka różańcowego.- Odpowiedział sucho Snape.
-Yhym… więc teraz
opowiesz się za Czarnym Panem?- Zainteresował się, szczerze ciekawy odpowiedzi.
Czasami nawet o nie wiedział, po której, tak naprawdę, jego ojciec stoi, stronie.
-Nie wiem.-
Przyznał.- Może… opowiem się po stronie Pottera.- Rzekł cicho, jakby do siebie.
-Pottera?- Powtórzył
Quiet, unosząc brew.- Myślałem, że go nienawidzisz.
-To była tylko gra.-
Przyznał, z westchnięciem, Severus.- Ten bachor jest moim synem chrzestnym.
-Łał, czyli jesteśmy
jak kuzyni.- Ucieszył się. O tym Ghost najwidoczniej zapomniał mu wspomnieć.
-Tak, jesteście…-
Przyznał.
-A co ten Potter, ma
do zaoferowania?
-Nie wiem.- Namyślił
się Snape.- Myślałem, że go znam, a tak naprawdę okazuje się, że niczego o nim
nie wiem. Chociaż byłem szpiegiem, nie zauważyłem, iż on przez cały czas tylko
grał, Złotego Chłopca. Wydaje się, że zdradza wiele tajemnic swoimi słowami,
ale tak naprawdę, jest bardzo tajemniczy.
-Hm… chciałbym go
poznać.- Przyznał Shadow, po czym dodał, po chwili.- Wspomniałem ci już, że
zamierzam przenieść się na ostatni rok do Hogwartu?
-Co?!- Sev spojrzał
na niego z niedowierzaniem, opluwając się kawą.
-To co słyszałeś.- Wzruszył
ramionami chłopak.
-Zwariowałeś, głupi
dzieciaku?!- Warknął Mistrz Eliksirów.- Miałeś się trzymać z daleka od wojny! I
od Dumbledora i od Czarnego Pana! Myślałem, iż już ci powiedziałem, że nie
zgadzam się, żebyś poszedł, do Hogwartu. Dlaczego, do tego wracasz?- Zmrużył
oczy.
-Nie chciałeś, bym
poszedł do tej szkoły, jako syn szpiega.- Przypomniał.- A teraz, już nie jesteś
szpiegiem, więc nie ma problemu.
-Jest problem, głupi
dzieciaku! Kiedy Czarny Pan się o tobie dowie, na pewno będzie chciał, zrobić z
ciebie śmierciożerce! Nie wspominając o tym, że będzie mnie torturował, bo
ukryłem twoje istnienie!
Wątpię.-
Chciał powiedzieć Quietus, ale się powstrzymał. Mimo słów ojca, nie zamierzał
odpuścić. Mimo wszystko, Voldemort już wiedział o jego istnieniu, spotkali się
podczas zemsty na Dursleyach i czarnoksiężnik, jakoś, nawet słowem nie
wspomniał, o zrobieniu, z młodego Snapea śmierciożercy. A nawet gdyby chciał,
Harry nie pozwoliłby mu, na to.
-Nie zmienisz mojej
decyzji, wysłałem już papiery.- Oznajmił, poważniejąc.
-Nie zgadzam się.
-Skończyłem w tym
roku siedemnaście lat.- Uświadomił ojca, chłopak.- Nie masz już nade mną
rodzicielskiej władzy, jestem dorosły.
-Quietus…- Jęknął
Severus, ponieważ wiedział, że jego syn ma racje.- Ja się po prostu, o ciebie
martwię. Zrozum to. Nie chcę, żebyś został tak, jak ja, wciągnięty w tą wojnę,
przez swojego rodzica.
-Spokojnie, wszystko
będzie dobrze.- Zapewnił, wstając.- Po prostu mi zaufaj. Nie wszystko jest
takie, jak się wydaje.- Powtórzył ulubione słowa Ghosta. Czasami miał wrażenie,
że hobby Pottera, jest szokowanie ludzi. On naprawdę kochał to robić, prawie
tak bardzo jak wina.
-Niech ci będzie.-
Westchnął, ze zrezygnowaniem, mężczyzna. Wiedział, że nie ma sensu kłócić się z
Quietusem. Chłopak na co dzień był wesoły i beztroski (Sev nie wiedział,
dlaczego, bo zarówno on jak i jego świętej pamięci żona, byli spokojnymi oraz
opanowanymi ludźmi) ale, kiedy poważniał i upierał się przy swoim zdaniu, nic i
nikt nie było w stanie go nawrócić. No, może tylko Ghost, miał jakikolwiek
wpływ na Quieta, ale o tym, oczywiście, Mistrz Eliksirów nie wiedział.
-Masz coś dzisiaj do
roboty?- Zainteresował się Shadow, spoglądając uważnie na ojca.
-Muszę uwarzyć kilka
eliksirów, dla Czarnego Pana.
-Torturujące?
-Nie.
-W takim razie, mogę
ci pomóc.- Zaoferował się.
-Jak sobie chcesz.-
Wzruszył ramionami Severus.
*
Siedzieli w
milczeniu, w pracowni. Każdy, przed swoim kociołkiem. Severus, z pamięci
przyrządzał wywary, a Quietus, chociaż sam, równie dobrze, jak ojciec, znał
listę składników, oraz sposób przyrządzenia prawie każdego eliksiru, otoczony
był książkami. Nie tylko, tymi magicznymi. Właśnie teraz, oczy chłopaka, w
skupieniu, śledziły tekst, podręczników. Do medycyny oraz chemii. Odkąd tylko
pamiętał, lubił bawić się, w łączenie mugolskich składników z tymi
czarodziejskimi. Między innymi, dzięki temu, udało mu się stworzyć, już teraz
będący legendą, eliksir na kaca. Był popularniejszym odkryciem, od wywaru
tojadowego. ^^
-Hm…, a może by tak…-
Zastanowił się chłopak i wlał do swojego kociołka trochę zawartości niewielkiej
probówki. Ciecz zaczęła niebezpiecznie bulgotać i zmieniła barwę na smoliście
czarną, ale Quiet szybko pomieszał kilka razy w lewo oraz, dwa razy, w prawo.
Mikstura uspokoiła się, jak kipiące mleko, pod którym nagle wyłączono gaz, i
opadła w dół, stając się rażąco różowa. Shadow skrzywił się, widząc kolor, ale
mimo wszystko, wzruszył ramionami, i z zamkniętymi, oczyma, wypił miksturę.
Chwilę czekał na
efekt.
Zamrugał, widząc, że
wszystko wokół, oprócz jego ojca, przyglądającego się chłopakowi z ciekawością,
stało się takie, jakieś, przezroczyste. W swoim geniuszu, domyślając się o co
chodzi, wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć nią kociołka, ale ta, przeniknęła
przez niego, tak samo, jak przez przejście na peron 9¾.
-Łał.- Wyszczerzył
się.
-Gratulacje,
stworzyłeś eliksir przenikalności.- Rzekł Severus.
-Nie, to chyba nie do
końca to.- Zaprzeczył nastolatek.- Dodałem HCL. To mugolski, niezwykle żrący
kwas solny.- Wyjaśnił.- Normalnie, gdyby ten, nie był, zabezpieczony,
przepaliłby mi dno kociołka, ale wygląda na to, że inaczej zareagował z
magicznymi składnikami. Do tego, dodatek korzenia Asfodelusa, powinien
przedłużyć działanie eliksiru.
-Ty…- Sev popatrzył,
na syna, z niedowierzaniem.- Wypiłeś coś, co miało w sobie jakiś mugolski żrący
kwas?
-Tak.- Przytaknął,
jak gdyby nigdy nic.- Hm…- Zamyślił się.- Muszę coś sprawdzić.- Poderwał się z
ziemi.- Cześć.- Rzucił i wybiegł z pracowni kierując się do biblioteki. Severus
pokręcił tylko głową z politowaniem, po czym zabezpieczył ciecz w kociołku
Quietusa. Ten chłopak był niemożliwy.
Mistrz Eliksirów
wrócił do pracy.
*
-Naprawdę, musimy to
zrobić?- Zapytał cicho Kingsley. Auror, razem z Dumbledorem oraz Szalonookim
Moodym, przemierzał las, idąc w kierunku posiadłości na wzgórzu o czarnych
ścianach.
-Tak.- Warknął
Alastor.
-Nie denerwuj się.-
Uspokoił go Trzmiel.- Tak, niestety, musimy to zrobić, mój przyjacielu.-
Zwrócił się do czarnoskórego Aurora.- Severus wie o nas, zbyt wiele. To byłby
problem, gdyby przyłączył się do Voldemorta, dlatego, musimy się go pozbyć.
-Tak.
*
W tym czasie, Quietus
siedział w fotelu, w bibliotece, zaczytany, w jakimś grubym woluminie. Były to
zapiski, sprzed kilkuset lat, warzyciela, który tak samo jak on, łączył
składniki mugolskie z czarodziejskimi. Pożyczył go z biblioteki, w zamku
Navarre. Żałował, że nie mógł teraz tam być, razem z Harrym i poznać,
oficjalnie, jego przyjaciół. Oczywiście, wiedział o nich, od ojca oraz, z akt
Spectrum. Ale to nie było to samo. Również, gdyby miał stały dostęp, do
biblioteki Pottera, mógłby łatwiej eksperymentować.
Z zamyślenia, wyrwał
go głośny wybuch, który wstrząsnął całą posiadłością. Momentalnie poderwał się na
nogi, czując obcą sygnaturę magiczną. Że też, jej nie wyczuł! Szybko się skupił
i zaraz, dowiedział się, dlaczego, niczego nie zauważył. Na dom, zostały
nałożone, specjalne bariery. Przez potężnego czarodzieja. Mógł to być, albo
Czarny Pan, albo…
-O cholera!-
Wykrzyknął i wypadł na korytarz. Szybko dopadł, do klatki schodowej i zbiegł po
schodach. Znalazł się w holu, zewsząd otoczony płomieniami. Pod sufit unosiły
się chmury smoliście czarnego dymu. Wyszarpnął różdżkę z kieszeni, celując w
płomienie.
-Aquamenti!- Krzyknął. Fala wody, dosięgnęła ognia, ale nie miała na
niego żadnego wpływu. Nie zgasł.- Aquamenti!-
Spróbował jeszcze raz. Nic. Przeklął pod nosem, gdy opary zaczęły dostawać się,
do jego płuc. Kaszlał, zatykając sobie usta ręką. Magia Quieta, przez bariery,
nie działała poprawnie. Podpierając się o ścianę, powlókł się do korytarza,
gdzie ujrzał Moodyego. Z uśmiechem szaleńca, podpalał wszystko wokół,
płomieniami, z różdżki. Ścisnął mocniej swój magiczny patyk, celując w niego.
Alastor, nawet nie zauważył chłopaka, tak pochłonięty swoim zajęciem. Shadow,
skupił się na zaklęciu, które chciał rzucić. Nim wypowiedział słowa czaru, były
Auror, spojrzał w jego kierunku.
-Kim ty jesteś,
bachorze?!- Warknął. Ale było za późno.
-Sectumsempra.- Wyszeptał chłopak. Zaklęcie dosięgnęło go. Krwawiąc
z ran, pokrywających całe jego ciało, opadł z głuchym trzaskiem, na ziemię.
Nastolatek szybko skierował się w stronę gabinetu ojca. Na szczęście, nigdzie
nie wpadł na Dumbledora, a był pewien, że starzec tutaj był. Otworzył drzwi, do
pracowni i podpierając się, kamiennej ściany, na drżących nogach, zaczął
schodzić w dół, ciemnej piwnicy. Ten ogień nie był zwyczajny. Z każdym wdechem
czuł, przeraźliwe gorąco, wypalające go od środka, jakby organy spalała mu
jakaś żrąca substancja i rozpuszczała kości. Gdyby nie trening, odporności na
ból, który przeszedł każdy, członek widma, pewnie, umierałby teraz, w
katuszach, krzycząc w agonii. No i gdyby, nie był demonem. Mocnym pchnięciem,
otworzył drzwi do pracowni, i zamarł. Nad nieprzytomnym, Severusem, leżącym na
podłodze, stał Dumbledore, celując w niego różdżką.
-Avada…
-Crucio!-
Warknął Quiet. Zaklęcie nie zadziałało poprawnie, starzec nie poczuł bólu, ale
siła czaru, odrzuciła go na ścianę. Chłopak, momentalnie znalazł się przy ojcu.
Pociągnął go, w kierunku kominka, podczas gdy, Trzmiel z trudem, zbierał się z
ziemi.- Navarre Castle.- Wyszeptał
cicho, chłopak, wrzucając garść proszku do kominka. Wciągnął ojca, za sobą w
płomienie.
-Nie!- Nim zniknął,
otoczony zielonymi językami ognia, ujrzał mknący w jego kierunku czerwony
płomień, oraz wykrzywioną wściekłością twarz, Dumbledora.
*
Harry siedział w
fotelu, w salonie, z książką na kolanach. Towarzyszyła mu Hermiona, otoczona
rożnymi woluminami z jego biblioteki. O dziwo, nie przeszkadzało jej to, że
niektóre książki, są z dziedziny Czarnej Magii. Wręcz przeciwnie, okazało się,
iż dziewczyna od dawna, interesowała się nią. Potter podejrzewał to, odkąd po
ich pierwszej wycieczce, do działu ksiąg zakazanych, w pierwszej klasie,
zaczęła wykradać jego pelerynę niewidkę, by niezauważoną przemknąć do
biblioteki, w środku nocy.
Ghost, studiował
właśnie, dokładnie rytuał, mający przywrócić życie Syriuszowi. Był dość prosty,
ale i tak, zamierzał wykonać go dopiero w święta. Potrzebował dużo czasu, na
jego przeprowadzenie, więc nie mógłby zrobić tego, podczas pobytu w Hogwarcie.
Ta magia musiała być stale nadzorowana, by coś nie poszło, nie tak. Do tego,
musiał zdobyć księżycowy kwiat, rosnący podczas pełni w Alpach. A ostatnia
pełnia, w te wakacje, niedawno minęła. Spotkał się wtedy z Tomem.
Nagle, w jego
kominku, buchnęły szmaragdowe płomienie. Na dywan wytoczyły się dwie, postaci.
-Zablokuj
połączenie!- Usłyszał głos Quieta. Machnięciem ręki, wykonał polecenie i dopadł,
do przyjaciela. Hermiona również, poderwała się z miejsca.
-Co się stało?-
Zapytał Harry, rzucając na nich obu, zaklęcia diagnozująca.
-To Dumbledore.-
Odpowiedział Shadow, przewracając ojca na plecy. Hermiona wciągnęła ze świstem
powietrze widząc swojego nauczyciela oraz niezwykle podobnego do niego, młodego
chłopaka.
Cieszę się z nowego rozdziału. Muszę przyznać, że twój styl znacznie się poprawił. Ale... trochę błedów wyłapałam. Najbardziej w oczy rzuciło mi się "kilku set", to jedno słowo - "kilkuset". No i zdecydowanie jest za dużo przecinków. Np. ostatnie zdanie: "Hermiona wciągnęła, ze świstem powietrze, widząc swojego nauczyciela, oraz niezwykle podobnego, do niego, młodego chłopaka." Powinien być tylko jeden przecinek, tu: "...podobnego do nigo, młodego chłopaka." Niestety, rozdział aż roi się od takich zdań.
OdpowiedzUsuńA teraz trochę o treści.
Rozdział mi się podobał. Czułam, że coś się będzie w nim działo. No i szczerze nie zdziwiłam się tego ataku Dumbledore'a. Można się było tego po nim spodziewać. Ale przynajmniej teraz Severus pozna prawdę o swoim Quietusie i Harrym. Ciekawe jak na to zareaguje?
I mam nadzieję, że będzie jakaś zemsta na Dropsie. Może Voldzio się w nią zaangażuje? Byłoby ciekawie.
Czekam na więcej i pozdrawiam,
Seya.
Z tymi przecinkami, to faktycznie przesadzasz. . A od ich nadmiaru trochę... hmm... powiedzmy, że dziwnie się to czyta. Trochę blokują płynne czytanie.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko - rozdział naprawdę świetny!! Zaczęła się kolejna akcja. W dodatku z udziałem Quieta i Seva... Seva lubię już jakiś czas ( ^.^ >.< ), a Quiet jest po prostu super..! Baaaardzoooo szyybkooo zdobył moją sympatię. : )
Pozdrawiam, życzę PEŁNO! WENY i lecę czytać dalej!!
Zabić trzeba tego pieprzonego Dropsa
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńDumbledorf postanowił zabić Severusa, więc teraz to na pewno stanie po stronie Harrego, kiedy torturowali to powiedział, żeby zostawił ojca chrzestnego w spokoju...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie