-Gdzie jesteśmy?
To miejsce nie ma nazwy. Jeśli musisz, to nadaj mu imię, nazwij je, tak jak ci się podoba. Teraz, należy do ciebie. Wiele osób przed tobą już je nazywało.
-Jak?
Kiedyś, ktoś nazwał to miejsce labiryntem ksiąg.
-A… inne nazwy?
Dantalian no Shoka.
-Nie możesz stąd wyjść?- Pytanie.- Nie możesz wyjść.
Uwierz, że to miejsce cię trzyma a stanie się więzieniem. Jeśli jednak nie zechcesz wyjść, to stanie się ono twierdzą.
Szept. Wybudził go ze snu. Był pewien, że naprawdę go słyszy. Ale gdy otworzył oczy, w pokoju nikogo nie było. Usiadł, przykładając chłodną dłoń do czoła.
To znowu był ten sam sen.
Prześladował go od dziecka. Ostatnio coraz częściej. Klucz. Ściska go w dłoni. Zawsze ma go przy sobie. Złoty klucz. Jest talizmanem. Ale nie tylko nim. Jeszcze nie wiem co otwiera, ale kiedy się tego dowiem, odkryję znaczenie, tajemnice swoich snów.
Tajemnica – To prawda, strzeżona przez kłamstwa.
Znowu. Dlaczego do mnie mówisz? Czego pragniesz? Chcesz, bym coś dla ciebie zrobił? Czy ja naprawdę cię słyszę, czy może zwariowałem?
Jestem nikim. Ja… nie mam imienia. Jeśli musisz nazwij mnie. Już wielu nadawało mi imiona. Teraz należę do ciebie. Ale pamiętaj, jesteś ostatnim który ma prawo mnie mieć. To się więcej nie powtórzy, to było błędem… ostatni. A później stanie się samotnym strażnikiem. Zapomnianym przez świat. Legendą, o której nikt nie pamięta w którą nikt nie wieży, tak samo jak to czego strzeże.
*
Dwóch chłopców bawiło się na pełnej kwiatów łące. Ponad nimi rozciągało się granatowe sklepienie usiane milionami błyszczących gwiazd. Wiał wiatr, targający włosami dwójki dzieci. Niósł w dal ich wesoły śmiech, ich słowa…
-Wierzysz w reinkarnacje?- Zapytał ciekawie brunet, patrząc swoimi dużymi szmaragdowymi oczyma na przyjaciela.
-W co?
-W to, że kiedy umrzesz to odrodzisz się jako ktoś inny.
-Tak!- Przytaknął entuzjastycznie blondynek.
-O, patrz Huey.- Drugi chłopiec wskazał palcem niebo.- Nagareboshi.
-Nagareboshi?
-Spadająca gwiazda.- Uśmiechnął się.- Szybko, powiedz życzenie.
-Hm, w takim razie…- Zastanowił się poważnie.- Kiedy umrę i się odrodzę, chcę znów być twoim przyjacielem!- Szmaragdowe oczy rozszerzyły się nieznacznie, ale zaraz wypełniło je ciepło.
-Więc, ja pragnę…- I wyszeptał tak cicho, że tylko wiatr był w stanie usłyszeć jego słowa.- Posiąść zdolność rozpoznawania duszy. Bym mógł cię odnaleźć, gdy się odrodzisz i byśmy znów mogli być razem.
-Hm? Mówiłeś coś?
-Nie, Huey.- Zwrócił się do niego, a szmaragdowe tęczówki spoczęły na przedmiocie, zawieszonym na szyi blondyna. Brunet szybko podszedł do niego i delikatnie, ujął klucz w bladej dłoni.- Skąd to masz?
-Dostałem od dziadka.- Wyszczerzył się.- Ładne, prawda?
-Tak, piękne…
Zwodzą cię oczy.
Piękne rzeczy nie zawsze muszą być dobre, Huey.
To jest moim przekleństwem, ale i moim darem.
Dla ciebie.
Proszę, zapomnij o mnie Huey.
A gdy ponownie się spotkamy…
-Żegnaj.
Klimat Twoich opowiadań jest zawsze taki nieziemski. A to zapowiada się bardzo ciekawie. Mam nadzieję że nowa notka pojawi się szybko. Dużo weny
OdpowiedzUsuńopowiadanie zaczyna się bardzo fajnie, tak tajemnieczo ;D mam nadzieję że notka pojawi się jak najszybciej. to...do "zobaczenia" ;D
OdpowiedzUsuńZaczyna się interesująco. Mam nadzieje, że notka pojawi się wkrutce ;D
OdpowiedzUsuńWow. Uwielbiam ten klimat. Lecę dalej *o*
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały początek tego opowiadania, taki tajemniczy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Łoooo, jak tajemniczo!~~
OdpowiedzUsuńGenialnie~ 🤩
Heheh, i już chyba wiem, jakie anime muszę nadrobić 😁😋