-Kto…?- Wyrwało się
Charliemu. Chłopak stał w bezruchu, wpatrując się w nieznajomego. Normalnie
nikt oprócz niego nie wchodził do tej jaskini. Było to zbyt niebezpieczne.
Rogogon tolerował tylko jego obecność. Dlatego zdziwił się, kiedy smok nie
wykonał żadnego gwałtownego ruchu, słysząc obcy głos.
Wpatrywał
się chwilę w pięknego chłopaka, stojącego przy barierce. Nagle, zawiał wiatr,
unosząc grzywkę nieznajomego i ukazując bliznę. Bliznę w kształcie błyskawicy.
I Charlie już widział kto przed nim stoi, ale nie mógł w to uwierzyć. Widział
zdjęcia. W gazetach oraz te, które przysłał mu Ron.
-Harry
Potter.- Wyszeptał. Tyle, że Złoty Chłopiec powinien wyglądać zupełnie inaczej.
Nie nosił okularów a jego włosy były o wiele za długie.- Prawda?- Zapytał
jeszcze, by się upewnić, czy na pewno nic mu się nie przewidziało.
-Tak, to
ja.- Przytaknął ze spokojem Harry i zaczął powoli schodzić po kamiennych
stopniach.
-Nie powinieneś
tutaj podchodzić!- Ostrzegł go Weasley, stając pomiędzy chłopakiem a smokiem.-
On nie lubi obcych…, toleruje tylko mnie więc lepiej nie podchodź, bo jeszcze
coś ci zrobi.
-Tylko
ciebie?- Mruknął.- Dlaczego tak jest?
-Ja, n-nie
wiem.
-A chciałbyś
się dowiedzieć?- Szepnął kuszącym głosem. Intensywnie zielone jak Avada tęczówki
spotkały się z niesamowicie Lazurowymi, głębokimi jak morze. Charlie wpatrywał
się w oczy chłopaka jak zahipnotyzowany i nie wiedział, że Harry robi dokładnie
to samo. Nim młody poskramiacz smoków się zorientował nastolatek stał tuż przed
nim. Wyciągnął rękę i delikatnie przejechał opuszkami palców po policzku
starszego chłopaka. Weasley zadrżał pod tym dotykiem a jego ciało zalała fala
gorąca. Delikatnie ujął rękę Harrego w obie swoje dłonie, przytulając policzek
do chłodnego dotyku.
-Dlaczego
tak jest?- Spytał szeptem, przymykając oczy.- Czuje się, jakbym znał cię od
dawna…
-Bo mnie
znasz.- Wyszeptał w odpowiedzi Potter, wspinając się na palce.- Tylko
przypomnij to sobie.- I przycisnął swoje wargi do warg Charliego, łącząc ich
usta w namiętnym pocałunku.
*
Dwie osoby pędziły na koniach przez las. Jedna jechała
na białym a druga dosiadała smoliście czarnego rumaka.
-Spróbuj mnie dogonić, Luke!- Wykrzyknął młodzieniec,
popędzając swoją klacz o śnieżnobiałym futrze. Miał kręcone złote blond włosy,
brzoskwiniową cerę i jasnozielone oczy. Śmiejąc się pognał do przodu.
Towarzyszący mu brunet tylko uśmiechnął się lekko, widząc oddalające się plecy
towarzysza.
-To jak Vanessa, pokażemy dzieciakowi kto tutaj
rządzi?- Wyszeptał głębokim głosem. Koń był jak najbardziej chętny do poparcia
pomysłu swojego jeźdźca. Stanął dęba a gdy tylko jego przednie kopyta na powrót
dotknęły podłoża puścił się galopem przed siebie w szaleńczym pędzie. Długie
czarne włosy jeźdźca rozwiał wiatr. Z łatwością wyprzedził blondyna.
-Hey, to nie fair!- Wykrzyknął tamten, jeszcze
przyśpieszając. Nie chciał przegrać wyścigu, który sam zainicjował.-
Zaczarowałeś go?!
-Nie potrzebuje magii by wygrać w wyścigu konnym z
tobą!- Zaśmiał się.
-To się jeszcze okaże! Heya!- Popędził konia. Dwóch
młodych ludzi ścigało się na swoich klaczach, klucząc pomiędzy drzewami. Białej
nawet na chwilę nie udało się wyprzedzić czarnej, mającej niewątpliwie lepszego
jeźdźca. Zatrzymali się dopiero przed ogromnym, kamiennym klifem.
-Koniec.- Oznajmił Luke, zeskakując z grzbietu
zwierzęcia. Chwycił bukłak wody i wypił trochę. Po chwili dołączył do niego
towarzysz. Blondyn zeskoczył z konia.
-Naprawdę, pokonanie ciebie jest chyba niemożliwe.-
Westchnął z udawanym żalem, chwytając oferowany napitek.
-Trening czyni mistrza.- Odpowiedział Brunet.- Kiedyś
na pewno ci się uda.
-Tak?- Spojrzał na niego podejrzliwie.- Kiedy?
-Kto wie.- Odpowiedział tajemniczo, spoglądając w
niebo. Nagle, rozległ się przerażający ryk, przeszywający spokój lasu. Ptaki z
drzew poderwały się do lotu, zasłaniając swoją chmarą niebo. Dwójka przyjaciół
spojrzała jednocześnie na klify w stronę znajdującej się tam jaskini,
uspakajając spłoszone konie.
To niewątpliwie z niej dochodziło wycie.
-Powinieneś tutaj zostać.- Powiedział Luke ze
spokojem.
-Nie ma mowy!- Zaprzeczył chłopak, dobywając broni.-
Idę z tobą, czy tego chcesz czy nie.
-Niech ci będzie, ale schowaj miecz.- Blondyn postąpił
jak zostało mu polecone i schował ostrze do pochwy. Chwycił wyciągniętą dłoń
swojego towarzysza. Wiatr zawirował wokół nich i unieśli się w górę. Zaraz
stanęli na skalnej płycie przed jaskinią. Weszli w ciemność. Blondyn uważnie
rozglądał się dookoła w każdej chwili gotów na odparcie ataku, ale jego
towarzysz szedł w spokoju, zupełnie rozluźniony. Dostrzegli światło na końcu tunelu.
Weszli w nie. Gdy znów mogli coś widzieć po tym jak ich poraziło, oczom dwójki
młodych ludzi ukazał się widok niezwykły.
Przerażający ale i przepiękny.
*
-Luke… Harry...-
Wydyszał Charlie, przejmując dominację nad pocałunkiem. Wepchnął język do buzi
chłopaka, pieszcząc jego policzki i podniebienie. Drażnił jego zmysł smaku,
zapraszając do zabawy a Potterowi dwa razy nie trzeba było tego powtarzać.-
Merlinie…- Wszeptał młody poskramiacz gdy musieli się od siebie odsunąć przez
brak powietrza.- Tak bardzo…- Urwał, składając pocałunki na bladej szyi. Harry
zabrał się za odpinanie guzików koszuli Weasleya, podczas gdy ten delikatnie
pchnął go na kupkę siana, znów miażdżąc usta chłopaka w pocałunku. Charlie nie
chciał czekać. Wyszeptał zaklęcie, zdejmując z nich obu ubrania. Poczuł jak
Harry zadrżał. Wodził językiem po jego klatce piersiowej, zjeżdżając coraz a
nastolatek wplótł palce w jego rude włosy. Potter wygiął plecy w łuk, gdy
Charlie włożył mu język do pępka.
-Charlie…-
Wykrztusił. Był podniecony. Tak cholernie podniecony. Tak samo jak jego
towarzysz.- Proszę…- Wychrypiał, sięgając do nabrzmiałej męskości kochanka. Ten
złapał go za nadgarstek i przytrzymał ręce młodszego czarodzieja nad jego
głową. Drugą ręką, delikatnie zataczał kółeczka na udzie chłopaka, bardzo
blisko tego strategicznego miejsca. Harry wił się pod jego dotykiem i jęczał
cichutko.- Kurwa… nie wytrzymam… Charlie.- Jęknął z frustracją.
-Mhm?
-Weź go…-
Zadrżał.- Weź go w usta…
-Poproś.
-Mowy nie ma…ah.-
Jęknął gdy poskramiacz przygryzł jego sutek i zaczął intensywnie ssać brodawkę.
-Proś.
-P-p-proszę…-
Wydusił z siebie. Oczy zasnute miał mgiełką pożądania. I chociaż mógł z
łatwością wydostać się z uścisku nie zrobił tego. Coś ekscytującego było w
byciu tym na dole. W pozwoleniu się zdominować. Charlie uśmiechnął się przebiegle.
Wziął w usta czubek nabrzmiałej erekcji kochanka i mocno go zassał. Harry
krzyknął, wyginając się w łuk i zaciskając ręce w pięści na włosach Weasleya.
Ten rozluźnił gardło, biorąc w usta całego penisa kochanka. Zaczął poruszać
głową, jednocześnie pieszcząc palcami jego jądra. Spomiędzy nabrzmiałych od
pocałunków wiśniowych warg Harrego wydobywały się coraz głośniejsze jęki i
westchnięcia. Poskramiacz dwoma palcami rozszerzył pośladki Pottera a trzeci
delikatnie w niego wsunął. Chłopak zadrżał i spiął się automatycznie, ale zaraz
się rozluźnił. Charlie zaczął poruszać palcem, rozmasowując spięte kręgi
mięśni. Po chwili dodał drugi i trzeci palec i zaczął nimi poruszać.
-Ja…ah… już
nie… - Wysapał Harry, ciężko oddychając. Był na granicy wytrzymałości. Krople
potu spływały po jego idealnie wyrzeźbionym ciele.- … wytrzymam… proszę…-
Jęczał. Gdy rudowłosy wyczuł, że jego kochanek jest na granicy, zmniejszył mu
doznania. Odsunął się, delikatnie wyjmując palce. Zawisnął nad Potterem i
zmiażdżył jego usta w pocałunku.
-Chwyć się
mnie.- Polecił zachrypniętym szeptem. Harry ani myślał się sprzeciwiać.
Posłusznie zarzucił ręce na ramiona starszego chłopaka, obejmując go nogami w
pasie. Charlie wszedł w niego delikatnie. W oczach nastolatka stanęły łzy.
Syknął z bólu.- Boli? Cii, spokojnie... Zaraz przestanie…- Szeptał uspakajająco poskramiacz,
obejmując go jedną ręką. Zaczął się poruszać, z każdą chwilą coraz szybciej.
-Merlinie…
jaki ciasny… ah…- Nie mógł powstrzymać swoich jęków. Słuchanie podnieconego
głosu Harrego, to było dla niego za wiele. Poczuł, że niedługo dojdzie. Ujął w
dłoń członek kochanka i zaczął poruszać ręką w rytmie swoich pchnięć. Doszli jednocześnie,
odrzucając głowy do tyłu z głośnym krzykiem. Potter poczuł jak Weasley rozlewa
się w nim i nie mógł wyobrazić sobie przyjemniejszego uczucia. Wypełnił go
całego. Stali się jednością.
*
-Smok…- Wymamrotał blondyn, wpatrując się z podziwem i
nieskrywaną fascynacją w ogromne, pokryte łuskami zwierzę.
-Złoty Rogogon Węgierski.- Odpowiedział szeptem Luke.-
W niektórych kręgach, znany jest jako…
-Król wszystkich smoków.
-Tak, dokładnie.
No wreszcie się doczekałam nowego rozdziału. I muszę powiedzieć, że warto było czekać. Jest naprawdę świetny. I całkowicie zaskakujący.
OdpowiedzUsuńScena erotyczna... mmm... miodzio. Doprawdy, jestem zaskoczona paringiem, ale myślę, że spodoba mi się.
Jak zwykle nadal nie mam odpowiedzi na swoje pytania. Chociaż już wiem, że Harry i Charlie znali się już wcześniej.
Ale właściwie, to kim był Charlie?
Proszę, zawrzyj w następnym rozdziale troszkę więcej wyjaśnień.
Ten był absolutnie cudowny, ale nadal pozostaje wiele tajemnic.
Czekam na kolejną część. Mam nadzieję, że nie każesz mi czekać tak długo, jak na ten rozdział.
Pozdrawiam,
Seya.;)
Opowiadanie boskie . Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńRozpoznali się... i zaczęli się pieprzyć.
OdpowiedzUsuńA temu wszystkiemu przyglądał się smok... xd
Witam,
OdpowiedzUsuńpiękne, przypomniał sobie, i się wyjaśniło, czemu smok go akceptuje..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie