Spec: Rozdział 13



Trochę zajęło mi napisanie tego rozdziału a i tak nie mam pewności czy jest wystarczająco dobry. Nigdy wcześniej nie musiałam opisywać tortur a nawet jeżeli to nigdy trzech osób na raz… cóż, mam nadzieje tylko, że nie jest tak źle. Co do Toma, można powiedzieć iż ta miła osobowość to jego prawdziwa twarz albo jej część, jest miły dla Harrego bo tak naprawdę nigdy nie chciał go zabić, przyjaźnił się z jego rodzicami (ba! Nawet był przy narodzinach młodego ^^) ale to nadal Czarny Pan i potrafi być okrutny.
 __________________________________________________________________

Obudził się ale minęła chwila nim zdecydował się otworzyć oczy. Czuł chłód. Na pewno nie znajdował się już w miękkim, ciepłym łóżku. Nagimi plecami dotykał chropowatej ściany. Czuł, że coś krępuje mu nadgarstki. Z dużym wysiłkiem poruszył rękami. Zabrzęczało. Łańcuchy. Wydał niemy krzyk, rozglądając się z przerażeniem dookoła, wytrzeszczonymi oczyma ale nie mógł niczego dostrzec w ciemności. Z boku słyszał ciche pochlipywanie.
-Dudley…- Szepnął.- Dudley, to ty?
-T-t-taato!- Zaszlochał chłopak.- C-co się tu dzieje?
-Nie wiem, synku.- Szepnął drżącym głosem.- A Petunia?! Gdzie jest Petunia? Jest tutaj?
-Vernon!- Pisnęła spanikowana kobieta.- Zrób coś! Nie mogę się uwolnić!
-Oczywiście, że nie. Po to zostałaś przypięta łańcuchami do ściany byś nie mogła się uwolnić, logiczne, prawda?- Usłyszeli chłodny znajomy głos. Lewitujące w powietrzu czarne świece zabłysły czerwonym ogniem, ukazując siedzącego na rubinowym krześle z wysokim oparciem, uśmiechającego się zimno Harrego Pottera. Nogę zakładał na nogę i leniwie bawił się różdżką a jego maska leżała na oparciu. Wokół fotela stało pięć postaci w czarnych płaszczach z zasłoniętymi twarzami. Ciemnozielone oczy błyszczały niebezpiecznie, odbijając szkarłatne płomienie.
-Chłopcze…!- Wycharczał pan Dursley a w jego spojrzeniu pojawiła się furia.- Co ty sobie wyobrażasz?! Masz nas natychmiast wypuścić, słyszysz?! JUŻ! Za kogo ty się uważasz?! Uwolnij nas teraz, to jeszcze zastanowię się nad karą dla ciebie…- Przerwał mu lodowaty śmiech. Dreszcze przebiegły całej trójce więźniów po plecach.
-Chyba jeszcze się nie zorientowałeś w jakiej znajdujesz się sytuacji, żałosny Mugolu.- Rzekł Tom, podchodząc do niego powoli. Zatrzymał się na odległości kroku.- Pozwól, że cię oświecę.
-Rób co chcesz.- Zezwolił Ghost z demonicznym uśmiechem.- Shadow, pomóż mu.
-Mówisz jakby potrzebował pomocy.- Prychnął ale wyciągnął różdżkę.- To cholerny Czarny Pan, Harry.
-Gdybyś był śmierciożercą, oberwałbyś Cruciatusem.- Warknął Riddle niezadowolony z bycia nazwanym ,,cholernym’’.
-Ale nie jestem.- Pokazał mu język.
-W takim razie odbije to sobie na Severusie.- Zadecydował a Quiet zbladł.
-Ey, nie torturuj mojego ojca chrzestnego.- Zmarszczył brwi Harry.- W zamian za to powierzę twojej opiece moją ciotkę.
-Wolałbym tego opasłego walenia.
-Och, tak.- Skrzywił się.- Jak mogłem zapomnieć, że ty gustujesz w chłopcach porośniętych tłuszczem. Obrzydliwe.
-Potter!
-No, dobra, już dobra.- Uniósł ręce w obronnym geście.- Nie krzycz tak na mnie bo brzmisz jak Snape.- Wstał z krzesła a ono rozpłynęło się w powietrzu.- To co, zaczynamy?
-Crucio.- Szepnął Shadow w odpowiedzi. Piwnicę przeszył przerażający kobiecy krzyk, przeplatany z błaganiami jej syna oraz męża, by oprawca przestał sprawiać ból ich matce i żonie. Prośby na nic się zdały. Quietus patrzył niewzruszenie na zalaną łzami twarz Petunii, zdzierającej sobie gardło krzykiem.- Enervate.- Szepnął kiedy straciła przytomność.- Tormenta!
-Przestań! Przestań!- Warczał Vernon, patrząc z rozpaczą na żonę.- Dlaczego jej to robisz?! Przecież nic wam nie zrobiła!
-Och, doprawdy?- Spytał ironicznie Harry.- A to ciekawe… w takim razie sugerujesz, że powinienem torturować ciebie?
-Co…- pan Dursley zbladł. Oczywiście nie potrafił odpowiedzieć. Nie chciał by jego żona cierpiała ale jeszcze bardziej nie chciał samemu odczuwać bólu. Bo niby dlaczego miałby? Przecież to wszystko to nie jego wina a Petunii! To przez nią musieli zająć się głupim smarkaczem, dziwolągiem. On nie zrobił nic złego. Tak, każdy by tak postąpił na jego miejscu. Nie zrobił nic złego, nic, nic…- Nie.
-Więc wolisz by twoja żona cierpiała?- Chciała wiedzieć Anna.
-Oczywiście.- Zgodził się.- To jej wina, to ona ściągnęła nam tego dziwoląga na głowy.- Rzekł pewny słuszności swoich racji.
-Ty…- Syknęła Phantom, mrużąc niebezpiecznie oczy.- Przebrzydły, tłusty, śmierdzący, obrzydliwy, zgniły, mugolu…
-Phantom.- Urwał jej tyradę Ghost, spoglądając na Riddla. Ten od razu zrozumiał i uśmiechnął się niebezpiecznie pod maską a jego szkarłatne oczy błysnęły żądza mordu.
-Zaczynamy łagodnie.- Rzekł, posyłając Vernonowi spojrzenie pełne pogardy i obrzydzenia.- Crucio!
W tym czasie Harry podszedł do Quieta który przerwał zaklęcie. Ciotka Petunia płakała, drżąc na całym ciele. Z jej ust wydobywały się ciche szlochy. Chłopak spojrzał na nią z zamyśleniem.
-Nie tak dotkliwa jak jego ale kara cie nie ominie.- Rzekł, unosząc jej podbródek i patrząc kobiecie w oczy.- Terminum Subconscious.- Wyszeptał. Przez chwilę nic się nie działo a zaraz pani Dursley zaczęła krzyczeć.
-Błagam….proszę, błagam… przestań!- Zawodziła.- Zostaw mnie… nie, nie chcę! Puść… nie! Nie! Odsuń się… krew… przestań! Nie, nie, nie, nie, nie! Przepraszam… tak, dobrze?... przepraszam… zostaw mnie! Nie podchodź! Nieeeeeeeeee!
-Co ty jej zrobiłeś?- Wyksztusił oszołomiony Vernon. Nikt w tym momencie nie dotykał jego żony a ona brzmiała jakby ją zażynano.
-To nic w porównaniu z tym co zrobię tobie.- Rzekł mrocznie Potter.- Devil, Phantom, Shadow, Reaper… zajmijcie się, proszę moim kuzynem, z wujem sam sobie porozmawiam.
-Nie zapomniałeś o kimś?- Tom uniósł brew.
-Oczywiście, że nie.- Zapewnił. Pomieszczenie wypełniły krzyki Dudleya który zmedlał już po pierwszym Cruciatusie i teraz został obudzony.
-Co chcesz mi zrobić?- Zapytał Vernon, w jego mniemaniu groźnie. Harry zagryzł wargę by powstrzymać wybuch śmiechu.
-Zaraz się przekonasz.- Zapewnił.
-Culter.- Powiedział mściwie Voldemort a Potter spojrzał na niego z urazą. Czarnoksiężnik tylko wzruszył ramionami, ignorując wrzask Vernona kiedy jego ciało pokryło się wieloma głębokimi cieciami z których teraz sączyła się krew.- Za dużo gadasz. Sectumsepmtra. Conteoss.- Rozległ się trzask miażdżonych kości.- Stumpusio*. Incendio.- Czarny Pan z chorym zadowoleniem obserwował jak mugol trawiony jest przez ognie piekielne.
-Nie zabij go.- Ostrzegł Harry, gasząc ogień. Voldemort popatrzył na niego dziwnie.
-Dlaczego?
-To jeszcze nie koniec.- Oznajmił. Machnął ręką a w powietrzu pojawiła się metalowa piersiówka. Bez słowa wlał jej zawartość do gardła wuja który zaczął się krztusić, krzyczeć, dławić wlasną krwią… kiedy wypalało mu przełyk. Prawdopodobnie teraz pokryty ranami i bąblami od poparzenia nic nie powinien czuć gdyby nie rzucone na niego zaklęcia. Przywódca widma spojrzał kątem oka na kuzyna, który wyglądał tylko trochę lepiej niż jego ojciec.
-Noc się niedługo kończy.- Zauważyła Anna.
-Wiem. Przenieście ich.- Rozkazał machając leniwie ręką w kierunku kuzyna i ciotki. Reaper, Phantom i Devil zniknęli razem z dwójką krewnych swojego przywódcy a Shadow wyszedł z piwnicy pod domem numer 4 na Privet Drive. Potter stanął naprzeciwko wuja którego Riddle torturował Cruciatusem. Po kilku minutach czarnoksiężnik przerwał zaklęcie, spoglądając wyczekująco na Ghosta. Mugol zemdlał.
-I?
-Nie obudzę go.- Odezwał się cicho Harry.- Terminum Subconscious: Passus.- Vernon zaczął się trząść. Wisząc na ścianie w ogóle nie przypominał człowieka tylko zakrwawioną masę pokrytą czarnymi bąblami. Nagle wrzasnął rozdzierająco. Ciało świni zaczęło pokrywać się długimi, głębokimi nacięciami w miejscach które zaklęcia nie uszkodziły. Spodnie w kroczu Mugola przeciągnęły ciemnoczerwoną substancją. Krew ściekała z jego rąk, nóg, twarzy… wokół unosił się smród palonego mięsa.
-Co to za zaklęcie?- Zainteresował się Czarny Pan.
-To nie jest klątwa torturująca.- Wyjaśnił Harry.- Tylko zaklęcie z dziedziny magii umysłu trochę przeze mnie ulepszone. Podobne rzuciłem na ciotkę Petunię, zamknąłem ją w jej najgorszym koszmarze a jego w Sali tortur, wszystko co dzieje się w jego umyśle ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Mogę tak nawet zabić, podczas snu, a ofiara się nie zorientuje, że umarła naprawdę.
-Ale nie masz zamiaru go zabić.- Zauważył Tom.- Co chcesz zrobić?
-Oczywiście, zemścić się ale z… finezją.- Uśmiechnął się ironicznie.- Stumpusio multo. Memocrinem*. Curo*. Timotenebris*.
-I coś ode mnie.- Dorzucił Voldemort.- Damnsen Gust*.
-Dobrze, możemy znikać.- Zadecydował Harry. Machnął ręką a zaklęty w koszmarze pan Dursley Zniknął. Dwójka czarnoksiężników opuściła mugolski dom który stanął w płomieniach za ich plecami. Chmura czarnego dymu uniosła się ku niebu. Wsiedli do limuzyny a ta natychmiast odjechała, niezauważona. Z oddali usłyszeli tylko dźwięk syren strażackich. Potter odetchnął, ściągając maskę tak jak pozostali.
-Dlaczego nie chciałeś go zabić?- Zapytał Tom. Harry nie wyjaśnił mu swoich planów co do Dursleyów, powiedział tylko, że będą ich torturować a Voldemort nie miał zamiaru przeszkadzać chłopakowi w zemście. Sam nie chciałby żeby ktoś wtrącał się kiedy mordował swojego ojca, wiec rozumiał uczucia Ghosta.
-Och, umrą, prędzej czy później, zabici przez nas albo popełnią samobójstwo.- Zapewnił wesoło Quiet. Czarny Pan z rozbawieniem zauważył iż wydaje się on być zupełnym przeciwieństwem mrocznego Severusa.
-Tak?- Uniósł brew.
-Ciotkę i kuzyna porzuciliśmy na jakimś pustkowiu za Londynem.- Kontynuował wyjaśnienia Shadow.- A Vernona na śmietniku. Również trochę ich podleczyliśmy, żeby nie było, ale… usunęliśmy im wspomnienia co to tych tortur, więc nie wiedzą skąd się tam wzięli ani kto im to zrobił.
-W zamian Harry potraktował ich ciekawymi zaklęciami.
-Powtórzymy to jeszcze kilka razy.- Rzekł wyżej wymieniony nastolatek.- Plan jest taki by zabić ich dopiero kiedy znajda się na granicy wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Ostatecznie wszystko sobie przypomną, ma moment przed śmiercią.

*

Vernon leżał gdzieś, nie wiedział gdzie, przypięty do jakiegoś kamiennego ołtarza. Otaczał go nieprzyjemny chłód. Niebo było czerwone a po nim leniwie płynęły czarne chmury od czasu do czasu zasłaniając białe słońce. Szarpał się ale nie mógł wyrwać tłustych łap z łańcuchów. Nie mógł się również odezwać. Cały czas czuł jakby gardło trawiły mu płomienie, chociaż teraz już odczucie to było lżejsze.
-Witam, witam.- Usłyszał nagle. Z trudem odwrócił głowę i zobaczył jakiegoś faceta, pchającego przed sobą metalowy wózek na którym leżały różnej długości nożyki oraz skalpele, wiaderko z żółtą farbą w której zatopiony był do połowy pędzel i dwie fiolki z eliksirami.- Pewnie nie możesz mówić więc odpowiem na twoje niezadane pytanie.- Uśmiechnął się przyjaźnie.- Jestem iluzją szalonego naukowca stworzoną przez Sir. Ghosta a nazywam się Pazzo i teraz to ja się tobą zajmę, Mugolu.- Oznajmił, chwytając do ręki jeden z większych skalpelów.- Proszę.- Machnął dłonią a pozostałe nożyki uniosły się w górę. Niebezpiecznie zbliżyły się do ciała Vernona po czym wbiły się w niego jak igły. Nie mógł nawet krzyknąć a do oczu napłynęły mu łzy.- To takie przykre.- Stwierdził Pazzo. Kolejne machnięcie ręki a skalpele rozcięły skórę mężczyzny prawie do samych kości. Tym razem spomiędzy rozwartych, spękanych ust wydobył się chropowaty dźwięk niewątpliwie mający być krzykiem. Przyjazny uśmiech nie schodził z twarzy białowłosego gdy chwytał wiaderko z farbą. Zaczął malować ręce, nogi, brzuch i twarz Mugola, nucąc pod nosem. Nagle z znikąd zaczęła dudnić metalowa muzyka. ^^
-Pięknie.- Klasnął w ręce, odsuwając się. Vernon który zachował świadomość tylko dzięki zaklęcia nie wiedział do czego pomalowanie go miało służyć ale zaraz przekonał się iż to żółte to nie była farba. Substancja wsiąkała w jego ciało wypalając skórę, mięśnie oraz zmiażdżone wcześniej kości. Nad nią unosił się szary dymek.- A teraz czas na gwóźdź programu!- Okrzyknął Pazzo, ściągając dolną część garderoby Mugola. Gdyby tylko Vernon mógł, patrzyłby z przerażeniem w oczach jak skalpel trzymany przez białowłosego zbliża się powoli do jego przyrodzenia…
-Najlepszą karą dla takiej świni jak ty, jest kastracja, czyż nie mam racji, drogi wuju?- Odezwał się szyderczy głos Harrego Pottera.

*

A oto Limuzyna należąca do Spectrum (miałam wstawić zdjęcie już wcześniej), pojawiła się również w pierwszym rozdziale.


Stumpusio- Zaklecie wywołujące skutki brutalnego gwałtu za pomocą ostrych, metalowych narzędzi.
Stumpusio Multo- To zwielokrotnienie wyżej opisanego czaru.
Curo- Zaklęcie to powoduje iż ofiara czuje niepokój, nie może spokojnie spać, ciagle wydaje jej się, że ktoś ją śledzi, ma koszmary (w przypadku Dursleyów są to sceny tortur)
Danmasen Gust.- Powoduje zanik zmysłu smaku ale nie węchu (działanie pożyczone z Kamienia Małrzeństw ^^)
Timotenebris.- Powoduje klaustrofobie oraz paniczny strach przed ciemnością, podsuwa umysłowi wizje najgorszych koszmarów czajacych się w mroku.
Memocrinem.- Blokuje określone wspomnienia (w przypadku Dursleyów są to wspomnienia tortur oraz ich oprawców).
Terminum Subconscious- Podobne do Leglimencji, wywodzi się z dziedziny magii umysłu, której mój bohater tak między nami jest mistrzem. Pozwala na wejście w podświadomość ofiary. Można uwięzić ją w jej najgorszych koszmarach lub najszcześliwszych wspomnieniach. Torturować a nawet zabić. Prawdziwe ciało reaguje na to co dzieje się w umyśle lub śnie. Można powiedzieć, że Harry może działać podobnie do Freddego Krugera ale on nie musi torturować osobiście, robią to jego iluzje jak np. Pazzo ^^

4 komentarze:

  1. Serio po raz pierwszy opisujesz tortury? Przecież to trzeba znać tyle zaklęć, wszyscy autorzy takich notek są przeze mnie podziwiani, mniej czy bardziej, ale jednak. My respect!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    tortury piękne, naprawdę bawi się nimi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie opisane tortury jak na pierwszy raz. Po latach mam nadzieję, że nadal piszesz i rozwijasz się dalej!

    OdpowiedzUsuń