Spec: Rozdział 18

-Hm… gotowe.- Zawyrokował Harry, przyglądając się uważnie wywarowi w kociołku. Machnięciem różdżki, zgasił ogień w palniku. Wstał i przeciągnął się, po czym spojrzał na Quieta i Hermione. Oni również skończyli już swój eliksir. Potter przywołał przezroczystą fiolkę. Nalał do niej fioletowej, gęstej mazi i zakorkował buteleczkę.- Hermiono.
-Tak?
-Pozwolisz, że sami udamy się do profesora Snapea, dobrze?
-Mm?- Zmarszczyła brwi, ale skinęła głową.- Dobrze, w takim razie, ja pomogę Nicholasowi. Ostatnio mówił, że wybiera się do szklarni.
-O tak, mamy piękne ogrody.- Zgodził się  Harry.- Może nie aż tak bardzo jak biblioteka, ale na pewno ci się spodobają.
-Powodzenia.- Mruknęła, zerkając na Shadowa. Posłała przyjacielowi pocieszający uśmiech i opuściła pomieszczenie. Młodszy Snape westchnął.
-Boje się.- Przyznał, nadal siedząc po turecku, na ziemi. W dłoniach trzymał niewielkie, białe pudełeczko z maścią.
-To zrozumiałe.- Powiedział wolno Ghost.- Severus na pewno będzie wściekły…
-Tak.- Zadrżał.- Jest przerażający, kiedy naprawdę się zdenerwuje.
-Wszystko będzie dobrze.- Harry, pomógł przyjacielowi wstać.- Sev to rozsądny człowiek. Kiedy się nad tym zastanowi, na pewno zrozumie.
-A co jeśli…- Quiet zawahał się, a strach był widoczny w jego obsydianowych tęczówkach.- On mnie znienawidzi? Okłamywałem go przez cały ten czas…
-To twój ojciec, kocha cię.- Zapewnił poważnie Potter. Shadow zobaczył dziwny smutek w jego oczach.- Będzie w stanie ci wybaczyć. Zrobiłby to, nawet gdyby nie poznał prawdy.
-A może, może mu nie mówmy, co?- Spojrzał na niego z nadzieją.
-Nie.- Uciął stanowczo chłopak.- Najlepiej będzie, jeśli zrobimy to teraz. Inaczej, kiedy dowie się sam, przez przypadek…
-Yhym.- Quietus zachichotał nerwowo.- Nienawidzi trwać w niewiedzy. To chyba zboczenie zawodowe, przez pracę szpiega.
-Pewnie tak.- Zgodził się z westchnięciem Harry.- Chodźmy.- Złapał przyjaciela za nadgarstek i pociągnął za sobą, w stronę drzwi. Po chwili już przemierzali korytarze zamku, kierując się w stronę sypialni Mistrza Eliksirów.- Niedługo powinien się obudzić.- Oznajmił, przerywając ciszę.
-Taa…
-Za jakieś dziesięć minut.
-Przez cały czas myślałem.- Przyznał niechętnie Quietus.- Co mu powiedzieć, kiedy w końcu się obudzi. Nic właściwego nie przyszło mi do głowy.
-No, to masz jeszcze dziesięć minut.
-Raczej już nic nie wymyślę.- Pokręcił zrezygnowany, głową.- Ale zdążę spisać testament.
-Jasne.- Parsknął.
-Ej, to nie jest śmieszne!- Udał oburzenie.
-Wiem, wiem.- Przytaknął rozbawiony Harry.- Ja mój już dawno spisałem.
-Tak?- Shadow spojrzał na niego, autentycznie zaskoczony.
-Noo…- Wywrócił oczami.- Przed walką z Phoenixem.
-Harry…
-Tak, będąc szczerym, myślałem wtedy, że nie uda mi się przeżyć.- Wyznał.- Kiedy do niego szedłem, nastawiłem się na to, że zostanę zabity.
-Jak…, jak się wtedy czułeś?
-Szczerze?- Odpowiedziało mu skinienie.- Dobrze.
-Co?
-Już nawet strach mnie opuścił.- Cisza.- I nigdy nie wrócił.

*

Reszta drogi minęła im w milczeniu. Shadow myślał nad słowami Ghosta. Żaden z członków Spectrum, nie wiedział, co tak naprawdę wydarzyło się podczas walki Harrego ze złym gangsterem. Towarzyszył mu tylko Inferno, ale ten złożył przysięgę wieczystą, że bez pozwolenia swojego przyszywanego brata, o niczym, nigdy nikomu nie opowie. Niezależnie od okoliczności.
Wszystkich ciekawiło, co takiego stało się podczas potyczki, ale zakładając iż musiało to być coś strasznego nie wypytywali. Wiedzieli, że gdy Harry będzie chciał, sam o wszystkim im powie.
Mimo to, martwili się o niego. Jako zabójcy widzieli wiele śmierci, wiele strasznych rzeczy, których ludzie nie powinni byli oglądać. Zawsze, prędzej czy później, każdy musiał podzielić się tym co widział z innymi. Nie potrafił dusić w sobie, takich potworności. Było im lżej na sercu, gdy mogli się wygadać. Gdy mieli poczucie, że nie są sami, że ktoś ich rozumie. Że nie tylko oni mają koszmary…
Tak było na początku.
Teraz, już zdążyli się przyzwyczaić.
Ale sprawa z Phoenixem, to było coś zupełnie innego.
A Harry dusił to w sobie, już tak długi czas.
I nie tylko to.
Jako przywódca Spectrum, miał wiele na głowie. Przyjaciele martwili się o niego, że w końcu nie wytrzyma. Że to co dźwiga na swoich barkach. Grzechy przeszłości i przyszłości, ostatecznie go przerosną.
Na razie, dobrze się trzyma.
Ale gdy to się stanie, będą z nim.
Obiecali to sobie.

*

Stanęli przed dębowymi drzwiami. Harry wszedł do środka bez pukania, wiedząc, że nauczyciel nadal pogrążony jest w magicznym śnie. Przystawił sobie krzesło i usiadł na nim. Quiet stanął przy drzwiach z niepewnym wyrazem twarzy.
Potter spojrzał kątem oka na przyjaciela. Ten chłopak był zawsze wesoły i beztroski, ale serio wiele przeszedł.
Jak my wszyscy.
Uodpornił się. Teraz, tylko kwestie związane z przyjaciółmi mogły wyprowadzić go z równowagi i doprowadzić do takiego stanu. Z przyjaciółmi i ojcem. Jego ostatnim żyjącym członkiem rodziny, oraz najdroższą na świecie osobą. Jedyną poza Ann oraz Harrym, którą szczerze kochał.
A Ghost nie zamierzał dać go skrzywdzić. Odkąd się poznali, traktował Quietusa jak brata, niezależnie od tego, kim jest jego ojciec.
Kątem oka zauważył, że profesor się budzi. Chłopak machnął ręką a zasłony, same zasłoniły okna. Snape zacisnął mocniej powieki i powoli, otworzył oczy. Zamrugał kilkakrotnie, chcąc przywrócić sobie ostrość widzenia.
-Jak się czujesz?- Zapytał neutralnie Potter, nachylając się nad nim.
-Harry.- Wychrypiał. Zaraz jego oczy rozszerzyły się.- Co się stało? Gdzie ja jestem?
-Moment, proszę to wypić.- Przytknął mu fiolkę do warg.
-Nie chcę spać.- Zaprotestował Severus, nawet w osłabionym stanie, piorunując ucznia wzrokiem.
-To eliksir na poparzenia.- Wytłumaczył cierpliwie a nauczyciel, chociaż z nieufnością, połknął ofiarowane lekarstwo. Poczuł, jak po jego ciele przepływa fala gorąca. Otworzył usta w niemym krzyku, ale nim zdążył się wydobyć spomiędzy nich jakikolwiek dźwięk, rany zaczęły pulsować zimnem. Zaskoczony, spojrzał na swoje dłonie. Oparzenia powoli znikały. Jedynym śladem na to, że kiedykolwiek tam były, pozostawały blizny.
-Dziękuje…- Mruknął, a Harry pomógł mu usiąść. Mężczyzna patrzył cały czas na niego, więc w pierwszej chwili, nie zauważył swojego syna.
-Dumbledore podpalił Snape Manore, pamięta pan?- Zapytał. Odpowiedziało mu skinięcie.- To jest… mój dom. Quietus sprowadził tu pana.
-Aha.- Przytaknął, oznajmiając, że zrozumiał. Nagle, poderwał głowę, gdy dotarł do niego pełny sens słów Harrego. Rozejrzał się szybko po pokoju aż jego wzrok padł na nastolatka, stojącego przy drzwiach.- Quietus.- Wyszeptał.
-Cześć tato, jak cię czujesz?
-Merlinie, myślałem, że stary Trzmiel cię dopadł.- Odetchnął. Widząc niewyobrażalną ulgę w oczach ojca, Shadow poczuł jak coś ściska go za serce. Teraz będzie musiał mu powiedzieć. Wyznać, że go okłamywał.
Nie mógł tego robić dłużej i nie chciał.
-Chciał cię zabić.- Wyszeptał.- I prawie mu się to udało, ale go oszołomiłem. Przeniosłem nas kominkiem do Harrego.
-Na Grimmuald Place?
-Nie.- Pokręcił głową. Słowa były ledwo słyszalne.
-Do mojego domu, Severusie.- Wtrącił się Harry.- Navarre Castle.
-Navarre…?- Powtórzył, po czym zwrócił się do syna.- Dlaczego mówisz, jakbyście się znali?- Nie otrzymał odpowiedzi.
-Musimy ci wyjaśnić kilka rzeczy.- Oznajmił Potter.
-Tak?- Snape spojrzał na niego ostrożnie.- Słucham.
-Masz racje, uważając, że się znamy.- Powiedział Ghost.- Pierwszy raz spotkaliśmy się z Quietem kilka lat temu. Od tamtego czasu, nasza znajomość utrzymuje się w tajemnicy.- Na twarzy profesora odmalował się szok.
-To prawda?- Zapytał, drżącym głosem.
-Tak.- Odpowiedział Shadow.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Nie mógł.- Kontynuował Harry.- Dla bezpieczeństwa. Wtedy jeszcze, no cóż… nie byłem świadom pewnych faktów… no i byłem pewny, że mnie nienawidzisz. Wiedzieliśmy, że kiedy się dowiesz, zabronisz nam się spotykać. Nie zdziwiłbym się, gdybyś chciał wymazać mi pamięć. Wiem, że zrobisz wszystko by ochronić syna i podziwiam to, ale dla mnie jest jak brat i nie chciałem być od niego oddzielony…
-To nie wszystko.- Odezwał się Quietus, w końcu podnosząc wzrok.- Jest rzecz, o której Dumbledore nie mógł się dowiedzieć. Spectrum.
-Elitarna grupa zabójców.- Odpowiedział prawie natychmiast Severus. Owszem, słyszał o nich. Wspominał o nich zarówno Czarny Pan jak i Dumbledore. Każdy chciał mieć tę grupę po swojej stronie, ale żadnemu nie udało się do nich dotrzeć.
-Dokładnie.- Przytaknął chłopak.- Widzisz, założyciel oraz obecny dowódca tej grupy siedzi na krześle, obok łóżka.- Severus spojrzał na Pottera, a potem znowu na Shadowa.
-Nie żartuj sobie ze mnie.- Warknął.
-To prawda.- Zapewnił Harry.- My name is Ghost a Quietus to Shadow moja prawa ręka. Od samego założenia, był ze mną.
-Nie mówisz poważnie…- Pokręcił przecząco głową.
-Gdybyśmy ci o tym powiedzieli, Voldemort lub Dumbledore w końcu dowiedzieliby się o tym. To było zbyt niebezpieczne, dlatego Quietus musiał cię okłamać.
-Przepraszam.
-Wyjdź.- Zażądał cicho Snape.
-Tato…
-OBAJ! Natychmiast, stąd wyjdźcie!- Wrzasnął.- Zostawcie mnie samego! WON!- Shadow otworzył usta by coś powiedzieć, ale Harry pokręcił przecząco głową. Nastolatek tylko zostawił słoiczek z maścią na stoliku i wyszedł razem z przyjacielem, spełniając polecenie ojca. Severus został sam.
Drzwi zamknęły się z kliknięciem a w pokoju, pojawiła się myślodsiewnia.

*

Anna podała filiżankę herbaty, siedzącemu na fotelu Quietowi. Chłopak płakał, łzy spływały mu po policzkach, nieprzerwanie od kłótni z ojcem. Dziewczyna popatrzyła na niego zmartwiona, ale nic nie powiedziała.
-On mi nigdy nie wybaczy.- Wyszlochał. Harry nic nie mówił. Siedział na oparciu fotela i obejmował jedną ręką przyjaciela, bezwiednie głaszcząc jego ramię. Wyglądał na zamyślonego.
-Na pewno to zrobi.- Zapewniła Phantom.
-Pewnie, stary, daj mu tylko trochę czasu.- Dodał Nicholas.
-Ale… ale…
-Quietus.- Odezwał się Harry.- Posłuchaj ich, mają racje.- Czarne oczka spojrzały w zielone z nadzieją.
-Tak myślisz?
-Oczywiście.- Przytaknął.- On cię kocha, nie zapominaj o tym.
-Dobrze…
-Idźcie na kolacje.- Polecił.- Pójdę po Severusa i zaraz do was dołączymy.
-Harry, nie wiem, czy  to najlepszy pomysł.- Zaoponowała Hermiona.
-Będzie okey.- Mruknął i zniknął za drzwiami.
-Czasami, to ja w ogóle go nie rozumiem.- Westchnął Alex.
-Porozmawia z Severusem.- Zgadł Remus.- On ma bardzo wybuchowy charakter, pomimo zwyczajowego spokoju. I jest również nieufny. Mógł uznać kłamstwo Quietusa za zdradę… to tylko chwilowe, przejdzie mu.
-Mam nadzieje.- Dodał Regulus.
-Jeśli nie, to sama wbije temu idiocie trochę rozumu do głowy.- Zagroziła Victorique, będąca w bojowym nastroju.
-No, już dobrze…
-Dobrze…- Zaczęli bliźniacy.
-Mieliśmy iść na obiad.
-Właśnie! Nie marnujmy pracy skrzatów!- Zarządziła Hermiona.

*

Severus wynurzył się z kamiennej misy. Był bledszy niż zwykle a jego oczy, wydawały się ciemniejsze. Nogi mężczyzny drżały. Ciężko opadł na łóżko, zaciskając dłonie w pięści na satynowej pościeli.
Nie usłyszał pukania i nie zauważył nawet, gdy ktoś wszedł do pokoju. Uklęknął przed nim i przyłożył dłoń do czoła.
-Widać, nie masz już gorączki.- Głos syna chrzestnego przywrócił mężczyznę do rzeczywistości.
-Harry.- Wychrypiał słabym, zachrypniętym głosem. Patrzył na nastolatka z niemą prośbą, w oczach. Desperacją. Błaganiem, jakby chciał poprosić Harrego, by ten zaprzeczył. Powiedział ze śmiechem, że to wszystko co zobaczył w myślodsiewni, te wspomnienia były tylko zwykłym żartem.
-Przykro mi Severusie.- Westchnął.- Taka jest rzeczywistość.
-Ale… jak?- Wykrztusił zszokowany.- Jak Albus mógł… nikt niczego nie zauważył… przecież… wartownicy… i członkowie Zakonu… jak ja mogłem niczego nie widzieć? Przecież uczyłem cię tyle lat! Gwałty… och, Merlinie!- Schował twarz w dłoniach. Chłopak usiadł obok i pogłaskał go uspakajająco po plecach.
-To nie ważne, to przeszłość.
-Nie ważne!- Oburzył się Snape.- Przecież oni prawie cię zabili! Gdybyś, gdybyś nie był wampirem… Merlinie, nawet nie chcę myśleć, co te potwory by z tobą zrobiły! A ty mi mówisz, że to nie jest ważne?! Zgłupiałeś?!
-Hey, uspokój się.- Poprosił.- Tak, mówię, że to już nie jest ważne, bo nie jest. Nigdy więcej tam nie wrócę. Odbiorę swoją zemstę na nich.
-Ale…
-Pokazałem ci te wspomnienia, tak samo jak pozostałym, ale nie przyszedłem tutaj o nich rozmawiać.- Przerwał mu.- Chodzi o Quietusa. Nie zdążyliśmy, wyjaśnić ci niczego.
-Nie wspominaj mi o tym kłamcy!
-Ja też cię okłamałem.
-Ty nie jesteś moim synem.
-Chrzestnym, ale jestem.- Przypomniał mu. Sev spiorunował go wzrokiem.- Och, nie morduj mnie spojrzeniem, Severusie.- Westchnął.- Tylko po prostu wysłuchaj wyjaśnień. Od początku do końca.
-Zgoda, mów.
-Nie teraz.- Pokręcił głową.- Najpierw musisz coś zjeść. Byłeś w magicznej śpiączce przez cały dzień.
-No dobrze.

*

-Regulus?- Mistrz Eliksirów również był w szoku, widząc chłopaka.- A wy, co tutaj robicie?- Spojrzał na Remusa, Tonks, Hermione oraz bliźniaków.
-Harry nas tutaj zaprosił.- Wyjaśniła cicho Greanger.- Po tym, jak wyrzucił Dropsa z Grimmuald Place.
-Oh?- Uniósł brwi.- Widać ominęło mnie coś ciekawego.- Zauważył, siadając. Potter westchnął wewnętrznie widząc, że profesor zupełnie ignoruje swojego załamanego psychicznie syna. Gdyby dawno temu nie posiadł za sprawą treningu Vincenta anielskiej cierpliwości, teraz pewnie zamknąłby ich w jakimś składziku, bez jedzenia oraz wody i kazał się dogadać, grożąc, że ich nie wypuści dopóki tego nie zrobią.
-A my….
-Jesteśmy członkami…
-Spectrum…
-Pseudonim: Chaos.- Poinformowali nauczyciela Fred oraz George.
-Mhm
Kolacja przebiegła bez większych ceregieli. Hermiona, Tonks oraz Remus opowiedzieli Severusowi jak to widowiskowo Harry wyrzucił Trzmiela z jego domu oraz dodatkowo, pozwał go do sądu. Ghost tymczasem skupił się na swoim najlepszym przyjacielu. Mógłby przysiąc, że widział wiszącą nad jego głową, czarną deszczową chmurę z piorunami.

*

Księżyc świecił jasno na granatowym niebie. Dwie postacie przechadzały się, ogrodem. Pełen różnokolorowych róż. Od czerwonych po niebieskie, białe i czarne.
Harry wyciągnął Severusa na spacer. Musiał mu wszystko wyjaśnić, najlepiej na osobności, nim Quiet popadnie w depresje i zdecyduje się odebrać sobie życie.
Wziął głęboki oddech i zaczął.
-Poznaliśmy się, kiedy uciekł z domu, na pewno pamiętasz.
-Tak…- Szepnął.
-Znalazł się na Nokturnie, jakimś cudem.- Kontynuował nastolatek.- Zaatakowali go, jacyś szmalcownicy. Uratowałem go i zabrałem do domu Vincenta, mojego przyjaciela oraz przyszywanego, starszego brata. Opiekował się mną, odkąd miałem pięć lat… zresztą, sam widziałeś. Pomogliśmy Quietusowi i namówiliśmy go by wrócił do domu. Zrobił to. Ale kilka dni później, wrócił. Spędzaliśmy razem dużo czasu. Uczyliśmy się magii. Był moim pierwszym przyjacielem. I pierwszym oprócz mnie, członkiem Spectrum. Założyliśmy tą organizacje, kiedy miałem osiem lat, Quiet dziewięć. Zrobiłem to by przeżyć. Nie chciałem wciągać do biznesu przyjaciół, ale oni się uparli, nie chcieli mnie zostawić. I o to jesteśmy.
-Dlaczego, niczego mi nie powiedział?
-Dla bezpieczeństwa.- Westchnął.- To była informacja, która mogła cię kosztować życie. Zresztą, byliśmy pewni, że stoisz murem za Dumbledorem, a my go nienawidziliśmy. Tylko, nie zrozum mnie źle. Quiet nigdy by się przeciwko tobie nie zwrócił.
-Wiem.
-Kocha cię.
-Wiem.
-I naprawdę nie chciał cię okłamywać, kazałem mu.
-Harry…
-Ale sam też wiedział, ze to będzie najlepsze.
-Proszę, Merlinie, co ja zrobiłem…
-Przeproś go, przyjmij jego przeprosiny.
-Wiesz.- Severus zachichotał.- Jesteś zupełnie jaj Lily. Bezpośredni, ale zawsze wiesz, co jest najlepsze.
-,,To dla twojego dobra’’, co?- Zamyślił się.- Nienawidzę tych słów. Pomogę moim przyjaciołom, gdy mi na to pozwolą. Na pewno nie zmuszę ich do niczego…, jeśli naprawdę nie będą tego chcieli.
-Tak jak Lily.
-Dziękuje.
-A stanowczość odziedziczyłeś po Jamesie…- Urwał lekko zaskoczony. Na myśl o Gryfonie, nie poczuł żadnych negatywnych emocji. To było dziwne. Nie zauważył, że Harry przygląda mu się uważnie, mrużąc delikatnie oczy.
-Powinieneś porozmawiać z Quietusem.
-Tak, muszę go przeprosić.
-No.- Rozmowę przerwał im duży, dostojny sokół o czarnych piórach i szkarałatnych tęczówkach, bystrych oczu. Wylądował na ramieniu Ghosta, wyciągając do niego nóżkę. Chłopak odczepił zieloną kopertę, na której widniał adres zapisany czerwonym atramentem. Schludnym, pochyłym pismem.
-A to ci niespodzianka.

6 komentarzy:

  1. Jupi! Sev wybaczy Quietusowi. Mam nadzieje, że Dropsowi się oberwie za to wszystko. Stary Trzmiel nawet nie zdaje sobie sprawy jakich potężnych ma wrogów! Ehh... a teraz znowu czekanie na kolejny rozdział. No ale cóż! Życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, już się bałam, że przestałaś pisać. Rozdziały miały być co tydzień, a tydzień temu nie było. Mam nadzieję, że nie będziesz mnie tak więcej straszyć.
    Rozdział świetny. Obawiałam się reakcji Seva na to, kim jest Quietus i Harry. Już myślałam, że naprawdęgo znienawidzi, ale, dzięki Merlinowi, zrozumiał.
    Ach, tak się zastanawiam, czy ten adres, który dostał Harry, został wysłany przez Voldzia? Mmm... Czyżby zaczynało się COŚ dziać?
    Ygrh... Już chcę następny rozdział. Proszę, dodaj nie później niż za tydzień. Proszę, proszę, proszę!
    Pozdrawiam,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne opowiadanie. Nowa odsłona Harrego bardzo mi się podoba. Zawsze wiedziałam, że stary drops to okropna kreatura warta tylko zabicia :)
    Czekam więc w miarę cierpliwie na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie przeczytałam całe to opowiadanie i muszę powiedzieć, że bardzo mi się ono spodobało. Pomysł jest świetny, bardzo oryginalny, przyciąga uwagę. Ma się ochotę na więcej i więcej. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że je znalazłam. W końcu coś całkowicie innego od większości opowiadań.
    Fajnie, że wprowadziłaś nowych bohaterów, między innymi to dlatego to opowiadanie tak mi się spodobało. No i ogromnym plusem jest zły Dumbledore, którego uwielbiam w tej roli. Bardzo lubię go jako tego złego, a maska dobrego staruszka mi w nim nie pasuje.
    Jest jeszcze całe to Spectrum, które naprawdę wzbudziło moją ciekawość. Harry jako założyciel takiej organizacji bardzo mi się podoba. Naprawdę pomysł na to opowiadanie jest świetny. Wiem, że się powtarzam, ale to dlatego, że wciąż jeszcze nie mogę wyjść z wrażenia jakie zrobiło na mnie Spectrum. Mogę ci tylko pozazdrościć wyobraźni. ;)
    No i Harry jest wampirem! Lubie takie zmiany, wiesz? Lubię także syna Severusa. Oczywiście samego mistrza eliksirów też. Mam nadzieję, że całkowicie wybaczy on Quietusowi i zrozumie, że chłopak nie chciał go specjalnie oszukiwać.
    No i jest jeszcze wątek z Tomem, który bardzo mi się podoba. Cóż Voldemort jest moim ulubionym bohaterem z całej serii i darze go wielką miłością, dlatego cieszę się odegra tutaj pewnie znaczącą rolę. ;) W końcu będzie z Harrym, a to ze wszystkiego podoba mi się najbardziej. Szkoda tylko, że na razie pokazuje się on tak rzadko. Mam ogromną nadzieję, że list, który właśnie dostał Harry będzie od Toma. I że wkrótce będzie go znacznie więcej.
    Teraz przejdę do tego co mi się nie podoba. ;D Na szczęście jest tego niewiele, więc nie masz czym się martwić. Właściwie to mam tylko jedno zastrzeżenie. Mianowicie robisz trochę błędów. Hmmm, chcę ci tylko powiedzieć, że gdy piszesz jakieś zdanie np.:
    -Powodzenia.- Mruknęła, zerkając na Shadowa.
    Powinno być:
    - Powodzenia - mruknęła, zerkając na Shadowa.
    Gdy masz czasownik określający wypowiedź np: powiedział, krzyknął, warknął, nie piszesz kropki na końcu zdania, a po myślniku piszesz z małej litery. Natomiast jeżeli jest to zdanie takie:
    -Raczej już nic nie wymyślę.- Pokręcił zrezygnowany, głową.- Ale zdążę spisać testament.
    To jest już ono napisane dobrze. (Chociaż nie jestem pewna co do tego przecinka, ale na tym się kompletnie nie znam.) Widzisz różnicę? Przepraszam, że ci to tak bezczelnie wytykam, ale tylko to przeszkadzało mi w tekście. ^.^ Poza tym uważam, że jest to opowiadanie naprawdę cudowne i warte uwagi.
    Do tego bardzo podoba mi się teks z boku bloga. "Dwa światy" bardzo trafny. ;) Przemawia do mnie. Sama go pisałaś?
    Co ja jeszcze chciałam powiedzieć? Hmm...
    No może powiem tylko tyle, że zdobyłaś kolejną stałą czytelniczkę, która ze zniecierpliwieniem czeka na nowy rozdział. Mam nadzieję, że niedługo się coś pojawi. Do tego dziękuję, że umieściłaś mnie w linkach. Ja również umieszczę zaraz twojego bloga w moich. ;D Do tego nie wiem czy powiadamiasz, ale gdybyś mogła to zostawiam ci numer gg: 36515029
    Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę. Życzę weny kochana i mam nadzieję, że mój komentarz w jakimś stopniu zmotywuje cię do pisania. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też mam nadzieję, że list jest od Voldkaa..! ...................
    ........ I nie wiem, co jeszcze napisać.. Za bardzo jestem podekscytowana i chcę się dowiedzieć, co dalej. Także przepraszam, że komentarz taki krótki.
    Pozdrawiam, życzę OGROMNYCH POKŁADÓW WENY i lecem dalej.. ; )
    P.S. Jak powyżej, tak mnie też podoba się tekst z boku strony. Jest taki prawdziwyy..

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    Severus się bardzo wściekł, poczuł się zdradzony, zobaczył wspomnienia Harrego, no i przeprosił syna, czyżby Voldemort...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń