Merlin: Rozdział 5

-Dlaczego wydaje mi się, że minęła wieczność od poprzedniego razu?- Zapytał Charlie, bawiąc się włosami chłopaka którego głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Leżeli sobie w smoczej pieczarze na sianku i nie musieli się martwić, że ktoś  tu wejdzie ponieważ wszyscy obawiali się Rogogona. Był jakby ich strażnikiem.
-Bo minęło…- Harry spojrzał na niego.- Ponad pięćdziesiąt lat.
-To strasznie dużo!- Jęknął, nachylając się do pocałunku.- Powinniśmy to nadrobić…
-Chciałbym.- Zgodził się Potter.- Ale mamy jeszcze sporo rzeczy do zrobienia.
-Na pewno mogą poczekać.- Mruknął.
-Niestety, Nicholas i Travis już na nas czekają w posiadłości.- Odsunął się niechętnie i wstał. Machnął ręką a oboje byli czyści i ubrani. Pomógł kochankowi wstać. Ten wpił się na chwilę w jego usta.
-Obiecujesz, że później wszystko nadgonimy?
-Kiedy uporządkujemy już wszystkie sprawy?- Upewnił się.- Oczywiście.- Oblizał wargi.- Myślisz, że wypuszczą cię z pracy? Tutejszy kierownik bardzo cię chwalił.
-Tak.- Zaśmiał się.- Odkąd zacząłem prace ani razu nie brałem urlopu, więc powinien mnie wypuścić.

*

W wielkim kole narysowanym przez Flamela leżały zwłoki, teraz już ubrane. Niestety, spoczywały na twardej, zimnej podłodze ponieważ jakikolwiek materac mógłby zakłócić przebieg rytuału.
-Łał, dawno tu nie byłem.- Stwierdził Charlie, wchodząc za Harrym do pomieszczenia.
-Nicholasie, wszystko gotowe?
-A pomyślałby kto, że się najpierw przywita.- Nadąsał się alchemik.- Tak, możesz działać.
-Dziękuje.- Uśmiechnął się lekko.- Prosiłbym was, żebyście się odsunęli.- Pozostali posłusznie cofnęli się kilka kroków. Harry stanął na czerwono-białej linii. W dłoni nastolatka pojawił się sztylet. Uniósł swoją rękę w górę i delikatnie rozciął nadgarstek. Gdy szkarłatna kropla krwi spadła na linię, te zaczęły błyszczeć niebieskim światłem. Potter wziął głęboki wdech i zaczął recytować zaklęcie.
-Cus vanitatis orta vocatus sum potestate nos immortalitatis suae sortis impleri denuo stare nunc revocat. Custodes liber! Sic manifestam mihi, maximi de tribus!- Z czasem gdy wypowiadał kolejne słowa światło stawało się coraz ciemniejsze. Gdy było czarne, nagle wybuchło przerażająco jasną bielą i złotem. Ciepło zdawało się oplatać martwe postaci chcąc na nowo tchnąć w nie życie.
-Coś niesamowitego jest we wskrzeszaniu zmarłych, nie?- Szepnął Charlie do Travisa a ten przytaknął. Obserwowali jak z góry powoli opadają idealne, śnieżnobiałe kulki otoczone lekką, błękitną poświatą.
Dusze.
Zostały zwrócone.

*

Pierwszy obudził się mężczyzna o włosach białych jak mleko i bladej cerze. Otworzył swoje stalowo niebieskie oczy. Zamrugał, kilka razy chcąc przywrócić sobie ostrość widzenia. Usiadł podpierając się na rękach i rozejrzał się dookoła. Znał to miejsce, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego się tutaj znajduje. Nagle, napotkał spojrzenie intensywnie zielonych oczu.
-Alex?- Głos miał zachrypnięty, jakby nie używał go od dłuższego czasu.
-Teraz nazywam się Harry.- Odparł spokojnie chłopak a sztylet z jego ręki zniknął. Podszedł do blondyna i uklęknął przy nim.- Jak się czujesz, Abraxasie?
-Strasznie słabo…- Przyznał.- Co się stało?
-A co ostatnie pamiętasz?
-Ból.
-Najkrótsza wersja jest taka, że umarłeś i właśnie zostałeś przywrócony do życia.
-Smocza ospa.- Jęknął.
-Dokładnie.- Przytaknął.
-Ale wskrzesiłeś mnie…, tak pamiętam, że coś o tym wspominałeś.- Powiedział.- Ile lat minęło? I jakim cudem wyglądam jakbym miał znowu dwadzieścia? O ile nie zmieniłeś mi wspomnień to pamiętam iż dorobiłem się wnuka.
-O taak, strasznie irytujący dzieciak.- Wywrócił oczami.
-Nie powinieneś obrażać Malfoyów.- Zauważył, rozbawiony.
-Później ci wszystko opowiem, poczekamy aż obudzi się reszta.- Jak na zawołanie, usłyszeli jęk. Piękna kobieta, usiadła trzymając się za głowę. Miała długie, smoliście czarne włosy z wiśniowymi refleksami, białą cerę oraz czarne obsydianowe oczy.
-Eileen.- Flamel podszedł do niej.
-Nick?- Zapytała, zdezorientowana. Kolejne osoby zaczęły się budzić. Mężczyzna którego czarne włosy zasłaniały lewą połowę twarzy imieniem Orion Black oraz niezwykle podobny do niego nastolatek z prostymi włosami, układającymi się miękko na głowie, o czarnych tęczówkach i śnieżnobiałej cerze – Regulus. Do nich podszedł Charlie.
-Ale mnie boli głowa.- Jęknął Rayan Lestrage. Jego kasztanowe włosy układały się w bałagan na głowie a szare oczy były lekko zmrużone.
-Czuje się jakby przejechał mnie walec.- Poparł kolegę Theodor Nott, trzymając się za brzuch. Miał piaskowe włosy i czekoladowe oczy.
-Co tu jest grane?- Zapytał Regulus, rozglądając się dookoła.
-Reg?- Zdziwił się Orion.- Ty zginąłeś?
-Nie bardzo czuje się martwy.- Przyznał szczerze.
-Alexandrze, mógłbyś mi łaskawie wyjaśnić  dlaczego mój syn tutaj jest?- Zapytał pan Black, podnosząc się.
-To proste.- Wzruszył ramionami Potter.- Wskrzesiłem go i teraz nazywam się Harry.
-Wskrzesiłeś?
-To ile, na Merlina minęło lat?- Chciał wiedzieć Theo.
-Wszystko w swoim czasie.- Westchnął, wskazując na dwójkę osób która jeszcze się nie obudziła. Młoda czarownica o ogniście czerwonych włosach i perłowej cerze oraz mężczyznę z burzą czarnych kosmyków, noszącego okulary.
-Kim oni są?- Zdziwił się Theodor.
-Moi rodzice.
-Co?!- Wszyscy wskrzeszeni spojrzeli z szokiem na Harrego który wypowiedział te słowa.
-Ta kobieta przypomina trochę taką małą dziewczynę, która mieszkała niedaleko nas.- Zauważyła Eileen.
-No, bo to jest ona.- Przytaknął z uśmiechem Harry.- Moja mama Lilyanne Evans a mój ojciec to James Potter.
-Jesteś pewien, że to twoi rodzice?- Zapytał sceptycznie Rayan.
-Tak.- Przytaknął nastolatek.
-To pierwszy raz kiedy masz okazje poznać własnych rodziców, prawda?- Zapytał z delikatnym uśmiechem Travis.
-Owszem, nawet nie wiesz jak się ucieszyłem gdy dowiedziałem się, że są jednymi ze strażników.- Powiedział, podchodząc do dwóch nieprzytomnych postaci. Uklęknął przy nich, patrząc na parę z czułością.- Enervate.

*

-James?- Zapytała zdezorientowana Lily, patrząc wprost w twarz swojego syna.- Nie… ty nie jesteś James.
-To ja jestem James.- Jęknął znajdujący się obok niej mężczyzna, siadając.- Merlinie, dlaczego ja leżę na tej twardej podłodze… zaraz!- Wykrzyknął się i poderwał na równe nogi. Zaczął rozglądać się dookoła z paniką.- Voldemort?
-Spokojnie, nie ma go tutaj.- Usłyszał i błyskawicznie przeniósł wzrok na może szesnastoletniego chłopaka, wyglądająca jak jego miniaturka z oczami Lily.
-Harry…?- Wykrztusił pierwsze co mu przyszło na myśli. Chłopak uśmiechnął się jakby w potwierdzeniu.
-Comedeto.- Zaklaskał w ręce.
-Harry.- Powtórzyła oszołomiona Lily, podnosząc się powoli.- Merlinie, to naprawdę ty…?
-Tak, mamo.
-Ale, co, jak…?- Kobieta nie mogła sformułować żadnego pytania.
-Spokojnie, później wszystko wam wyjaśnię.- Obiecał.
-Jesteś już dorosły.- Zauważył James.
-Właściwie to kończę siedemnaście lat w przyszłym roku.
-Och…- Rogacz wyglądał tak, jakby nie wiedział czy ma być szczęśliwy na widok syna czy może zrozpaczony ponieważ w ogóle nie miał pojęcia co się tutaj dzieje. Lily nie miała tego problemu. Ze łzami w oczach przytuliła swoje dziecko. Jako, że Harry był od niej wyższy, wtuliła się w jego klatkę piersiową.
-Och, tak się bałam.- Płakała.- Że on cię zabije…
-Właśnie, Voldemort…- Wyszeptał były Huncwot i po chwili i on przytulał mocno swojego jedynego syna.

*

-Więc, chcesz powiedzieć…- Zaczął wolno Orion.- Że byliśmy martwi ponad pięćdziesiąt lat?- Zapytał. Harry, Travis, Charlie, Nicholas oraz byli martwi czarodzieje siedzieli przy stole w jadalni. Chociaż skrzaty podały posiłek, pogrążeni w rozmowie ludzie nie zwracali na niego uwagi.
-Tak.- Harry skinął głową ze spokojem.
-W takim razie dlaczego wskrzesiłeś nas dopiero teraz?- Chciał wiedzieć Theodor.
-Cicho Theo.- Skarciła go Eileen.- Powinieneś być wdzięczny, że w ogóle to zrobił.
-Co racja to racja.- Zachichotał Rayan.
-Cóż, dopiero niedawno odzyskałem wspomnienia.- Odparł.
-A gdzie Tom?- Zainteresował się Black.
-Jeszcze nie wyegzorcyzmowaliśmy demona który w nim siedzi.- Odparł Charlie.- Ale mamy zamiar zaraz to zrobić.
-Tato, kto to jest?- Zapytał niepewnie Regulus.
-To mój przyjaciel ze szkoły.
-Zaraz, moment.- Wtrącił się James.- Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem… chcecie powiedzieć, że nasz syn chodził z wami do szkoły? I dlaczego mówicie o wskrzeszaniu zmarłych jakby to było dla niego coś normalnego?
-Ponieważ nim urodziłem się jako Harry Potter byłem uczniem Hogwartu imieniem Alexander Moon w roku 1937-1944.
-A strażnicy są nieśmiertelni.- Dodał dla wyjaśnienia Travis.- Jako, że wszyscy jesteście strażnikami, gdy umrzecie Harry może was wskrzesić. Hm, normalnych ludzi też mógłby wskrzesić, ale wtedy pogwałcił by prawa wszechświata i bracia by się na niego wkurzyli.
-Chcesz powiedzieć, że Harry jest…- Lily spojrzała z niedowierzaniem na syna. Zebrani pokiwali głowami.
-Poważnie?- Westchnął James.
-Wiecie, że jesteście moimi pierwszymi rodzicami?- Zapytał z beztroskim uśmiechem młodszy Potter.
-Podsumowując sytuację.- Odezwał się dotąd milczący Abraxas.- To Tom został opętany przez cząstkę Dalii zaklętą w czarnej księdze i stał się złym, mrocznym itp. Itd., Czarnym panem. Zginął przez odbite od ciebie zaklęcie Avady które was obu pozbawiło mocy na jakiś czas ale mniej więcej dwa miesiące temu wrócił do życia. Jako brzydki, obślizgły, przypominający gada potwór…- Wzdrygnął się.- Bez nosa.- Zmrużył oczy.- I chcesz powiedzieć, że mój głupi syn oraz wnuk przyłączyli się do niego i czołgają się u stóp jakiegoś podrzędnego demona jak pieski na posyłki?
-Nie powinieneś obrażać Malfoyów, Abraxasie.- Zauważył z rozbawieniem Harry.
-Och, nie prowokuj mnie.- Zagroził.- Ja im tego nie popuszczę. Jak w ogóle śmieli pomyśleć o takim hańbieniu naszego nazwiska?
-Zatracasz się.- Zanucił młodszy Potter a blondyn od razu się uspokoił i westchnął ciężko.
-No, ale!
-Kto by pomyślał…
-Cicho siedź Orionie, twój syn wylądował w Azkabanie!
-Ale przynajmniej stamtąd uciekł.- Uśmiechnął się ironicznie.
-A co z Severusem, Harry?
-Severusem?- Powtórzyła Lily.
-Eileen to jego matka.- Wyjaśnił brunet.- Sev jest śmierciożercą, ale szpieguje Voldemorta dla jasnej strony. Do tego to nauczyciel Eliksirów w Hogwarcie, terroryzujący swoich uczniów znany jako Nietoperz z Lochów lub Wampir.- Oświadczył uroczyście.
-On…- Eileen zarumieniła się lekko a Lilyanne zachichotała.
-Nie dręczył cię za bardzo, co?- Zmartwił się James.
-Och, mogę się założyć, że odjął mi więcej punktów w ciągu roku niż Huncwoci stracili przez wszystkie swoje lata szkoły.- Prychnął.- Ale i tak Gryfindor zawsze wygrywał puchar domów.
-Byłeś w Gryfindorze?- Zdziwił się Orion.
-Jestem.
-Ale… jakim cudem?- Zapytał Abraxas.- Przecież jesteś 100% Ślizgonem.
-To przez twojego wnuka.- Zachichotał.- Tiara proponowała mi Slytherin, ale nie zgodziłem się bo nie chciałem być w tym samym domu co on.
-O.- Uniósł brew.
-Nie dorasta ci do pięt.- Rzekł poważnie m. Potter a Malfoy zachichotał.
-Harry, czy nie powinniśmy iść uwolnić Toma?- Przypomniał mu Charlie.- Będzie zły, że snuliśmy niecne plany bez niego.
-Pewnie.- Wywrócił oczami.- Travis, przekaż naszym gościom wszystkie gazety które zostały wydane od ich śmierci, dobrze?
-Tak jest.
-To my znikamy, odwiedzić Lordzia.- Złapał za rękę siedzącego obok niego Charliego i oboje zniknęli w czarnej mgiełce bez charakterystycznego trzasku.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Ciekawe co wszyscy powiedzą jak zobaczą wskrzeszone osoby. Życzę weny i czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka cudowna. Nie mogę się już doczekac spotkania Harry'ego i Tom'a. Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam wcześniej czasu.
    Rozdział jest genialny. W końcu zaczyna coś się dziać. No i już mniej więcej wiadomo kim jest Harry. Mniej więcej, bo na razie wiem tylko, że jest strażnikiem. I tu rodzi się pytanie: strażnikiem czego?
    Wskrzesiłaś jego rodziców. To może być nawet ciekawe. Ciekawa jestem, co z tego wszystkiego wyjdzie. No i co będzie dalej.
    I jeszcze ten demon w Voldziu. Tego jeszcze chyba nie było. Podoba mi się.
    A teraz błagam, pisz dłuższe rozdziały, bo czuję ogromny niedosyt.
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest trochę pomieszane z datami... serio. Regulus nie żył za czasów Toma Riddla, tylko gdzieś ok 20 lat później (?) W każdym razie na pewno nie był martwy 50 lat. A Orion zginął w tym samym roku co Regulus, więc też nie był tyle lat martwy. Tak samo Lily i James, oraz matka Snape'a (co do niej akurat nie wiem kiedy zginęła). Rodzice Harry'ego nie żyli tylko 15 lat! A co do Malfoya to nie wiem....
    Ale dobra, to szczegóły.
    Co do tekstu, to rozwaliło mnie to, jak Harry kazał im przynieść wszystkie gazety wydanych od ich śmierci... Taaak... wszystkie.... serio?!
    XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    no i została wskrzeszona cała śmietanka, Abrax, Rayan, Lastarge, Nott, Orion I regulus Black, no i jeszcze wskrzesił swoich rodziców, Abrax obraża Malfloyow pięknie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń