-Kim jesteście?- Rozbrzmiał
głęboki, basowy głos a lazurowe oczy o pionowych źrenicach, należące do
ogromnego gada spojrzały na nich.
-Nazywam się Luke Valentine.-
Rzekł brunet.- A to mój uczeń. Czy mógłbyś zdradzić nam swoje imię?
-Jam jest ten który rządzi
wszystkimi zrodzonymi z lawy.- Rzekł.- Casshern Sins. Król Smoków.
-Złoty Rogogon węgierski.-
Wymamrotał blondyn.
-Czego szukacie u mnie
śmiertelnicy?- Chciał wiedzieć. Patrzył na nich uważnie.- Nie…- Oczy
rozszerzyły się. Rozbłysło jasne światło i po chwili przed dwójką czarodziei
stał nie smok, a niezwykle przystojny, nagi mężczyzna. Miał falowane
połyskujące złote włosy, alabastrową cerę oraz lazurowe oczy, te się nie
zmieniły.- Panie Chaosu i jego uczniu.
Gdy blondyn przeniósł wzrok na
swojego mistrza kiedy nie usłyszał odpowiedzi ujrzał, że ten jak zahipnotyzowany
wpatruje się w istotę przed nim, niezdolny do wykrztuszenia słowa.
*
Pojawili się na wzgórzu u którego stup leżał zamek zbudowany z czarnej
cegły. Otaczały go potężne bariery a ich magia wyczuwalna była w powietrzu.
-Dlaczego nie aportowaliśmy się do środka?- Zapytał Charlie wiedząc, że
jego ukochany byłby w stanie to zrobić.
-Nie chcę zwracać na siebie uwagi.- Mruknął ten, wydając się zamyślonym.-
To jeden z domów Sala, prawda? Kiedyś tu było inaczej.
-Masz racje, byliśmy raz tutaj na święta kiedy Godryk przez przypadek
wysadził twierdze Roveny.
-A przecież powtarzaliśmy mu, że on i eliksiry to nie jest dobre
połączenie.- Przytaknął Harry z powagą i obaj zachichotali, zupełnie jakby
wcale nie stali przed kryjówką Lorda Voldemorta. Potter ruszył wąską,
prowadzącą w dół ścieżką a Charlie podążył za nim. Jak Weasley znał Harrego,
ten wejdzie oknem zamiast jak każdy normalny człowiek użyć drzwi.
I się nie pomylił. Brunet podszedł do jednej z ogromnych okiennic i
odbijając się lekko od ziemi podskoczył na mniej więcej dwa metry. Wylądował
miękko na parapecie, po czym przeszedł przez szybę, jakby w ogóle jej tam nie
było. Charlie westchnął z lekkim uśmiechem i podążył za z pozoru młodszym
chłopakiem.
Znaleźli się w jakiejś opustoszałej, dużej Sali zapewne audiencyjnej, o
czym świadczył kamienny tron stojący na podwyższeniu. Gdy byli tutaj ostatnio
nie było tego. Voldemort musiał zrobić przemeblowanie. Kolor ścian tak samo jak
podłogi, zmienił na czarny. Wszystko było czarne i mroczne. Aż trudno wyobrazić
sobie, że to miejsce teraz przesiąknięte krwią, łzami, potem oraz upokorzeniem
kiedyś rozbrzmiewało wesołym śmiechem.
Podczas gdy Charlie się rozglądał, Harry stanął na środku pomieszczenia z
uśmiechem. Wziął głęboki wdech i krzyknął:
-VOLDEMORT!! POKAŻ SIĘ!!- Młody poskramiacz smoków podskoczył zaskoczony i
spojrzał na kochanka jak na wariata. Brunet tylko wzruszył ramionami.- No co?
Chyba nie myślałeś, że będę go szukał po całym zamku, prawda?
-Wiem, że nie mieliśmy żadnego planu, ale naprawdę uważasz…
-Tak jest szybciej.
-Nie sądzę, żeby…- Urwał bo w tym samym momencie, drzwi do pomieszczenia
otworzyły się a skrzydła z głośnym trzaskiem uderzyły o kamienne ściany. W
przejściu stanął rozwścieczony Czarny Pan.
-Kto śmie…?!- Wyraz wściekłości zniknął, zastąpiony zaskoczeniem a później
ironicznym uśmieszkiem gdy jego wzrok padł na Harrego.- No proszę, proszę.
Harry Potter… a może lepiej powiedzieć następca mojej pani, Raven?
-Nie powiem, bym cieszył się z naszego spotkania Voldemorcie.- Rzekł brunet
tonem, jakby mówił o pogodzie.- Byłoby to kłamstwo. Ale na moje nieszczęście
jesteś w posiadaniu czegoś… a właściwie kogoś kto należy do mnie. Tak też
stawiam przed tobą dwa wyjścia. Albo mi go oddasz teraz albo zakończę twoje życie.- Voldemort patrzył na niego przez
chwilę, po czym wybuchnął zimnym, zachrypniętym śmiechem.
-Bardzo zabawne, Raven.- Zmrużył oczy.- Niby dlaczego miałbym się ciebie
obawiać? Ciebie!, który jesteś zaledwie cieniem potęgi mojej pani! Padnij
przede mną na kolana! Crucio!-
Czerwony promień pomknął w kierunku nastolatka, jednak ten nawet nie drgnął.
Zaklęcie rozpłynęło się w powietrzu i zniknęło nim zdołało go dosięgnąć.
-Żałosne.- Rzekł lodowatym głosem, przywodzącym na myśl bryłę lodu.- Tak
wynosisz na piedestały potęgę swej pani, jednak ostatecznie zaklęty w okowy
człowieczeństwa jesteś w stanie rzucić tylko zaklęcie takiego poziomu.- Nie
wspominając o tym, że zaklęcie ,,takiego’’ poziomu byłoby w stanie za pierwszym
razem doprowadzić zwykłego czarodzieja do szaleństwa.
-Ty…!
-Zamilcz.
-Och.- Voldemort wyglądał, jakby właśnie doznał olśnienia.- To o niego ci
chodzi. O tego chłopca, twojego ucznia, którego rękami cię zabiłem.- Uśmiechnął
się zimno, ale uśmiech ten zaraz spełzł z jego twarzy gdy zauważył, że nie może
się poruszyć. Jego ciało drżało, ale mimo to nie mógł zmusić go do ruchu.
Spojrzał ze ukrywanym za nienawiścią i pogardą strachem na powoli podchodzącego
do niego Harrego.
-Naprawdę jesteś brzydki.- Stwierdził ten po prostu.- Wcześniej nie miałem
okazji lepiej ci się przyjrzeć…, ale tak – fuj. Nie dziwi mnie już, że zostałeś
zapieczętowany w książce.
-Jeśli tam wrócę bachor pójdzie ze mną.- Wycharczał.
-Wiem, dlatego wcześniej go uwolnię.- Oznajmił, przykładając dłoń do czoła
przypominającego gada, demona.
-Nikt nie pokona mojej pani!
-Dalia jest przeszłością.- Wyszeptał Harry.- Charlie.
-Pewnie.- Rudzielec podszedł do niego. Potter wziął głębszy oddech i zaczął
cicho recytować słowa zaklęcia. Gdy wypowiedział ostatnie zdanie jego oczy
rozszerzyły się. Z ust Voldemorta wyrwał się przeraźliwy krzyk a nastolatek
odpłynął w ciemność. Otoczony ciepłymi ramionami swojego ukochanego.
*
-Naprawdę mogę iść z wami do
zamku?- Zapytał Casshern, już po raz któryś. Siedział na koniu za Lukiem,
odziany w jego płaszcz. Cała trójka jechała przez las.
-Tak.- Wyszczerzył się blondyn.-
To mój zamek, mogę do niego zapraszać kogo tylko zechcę.
-W granicach rozsądku, Arturze.-
Wtrącił Luke.- Doprawdy. Ale tak, nie wydaje mi się by to było jakimkolwiek
problemem. Zwłaszcza, że teraz nastaje zima. Przebywanie w zamku powinno być o
wiele wygodniejsze dla ciebie.
-Jestem wam wdzięczny.- Rzekł z
uśmiechem Sins.- Moi pobratymcy już dawno odlecieli. Nigdy nie lubili spędzać zimy
w tych regionach a ja… cóż, zostałem. Więc wy… jesteście magami, tak?
-Czarodziejami.
-Luke to czarodziej ja się
dopiero uczę.- Przyznał Artur.- Ale moja fucha jest o wiele lepsza niż jego!
-Och, doprawdy?- Brunet uniósł
brew.- W takim razie możemy zaprzestać naszych lekcji, jeśli nie uważasz ich za
wystarczająco dobre dla siebie.
-Ale ja nic takiego nie
powiedziałem!
-Nie słyszę cię.
-Luke!- Jęknął chłopak. Powietrze
przeszył wesoły, melodyjny śmiech smoka.
-Niedługo spadną pierwsze liście…
prawda, Cash?
*
-Cash…- Wymamrotał. Gdy się obudził, od razu wiedział gdzie jest. Tylko
jego łóżko było tak nieziemsko miękkie i tak przyjemnie pachniało. Usłyszał
cichy chichot i ścisnął mocniej trzymającą go dłoń. Otworzył swoje niesamowicie
ciemnozielone oczy i zamrugał kilka razy, przywracając sobie ostrość widzenia.
Ujrzał Charliego siedzącego na brzegu materaca, który uśmiechał się do niego
lekko. Odwzajemnił gest i uniósł się lekko, muskając wargami usta poskramiacza
smoków.
-Nazwałeś mnie Cash.- Zauważył rudzielec, gdy Potter opadł z powrotem na
poduszki.- Kto to? Czy powinienem być zazdrosny? Zdradzasz mnie?!- Lamentował.
-Głupek.- Prychnął rozbawiony brunet.
-No właśnie.- Wtrącił się trzeci głos. Harry i Charlie przenieśli wzrok na
siedzącego po turecku na kanapie nastolatka. Miał smoliście czarne loki, bladą
cerę oraz lazurowe oczy. Wyglądał na lekko niepewnego.- Jesteście ze sobą od
kilku tysięcy lat.- Zauważył.- Gdyby chciał cię zdradzić zrobiłby to dawno temu
i to nie z… tobą.
-O, witaj Tom.- Harry uśmiechnął się anielsko.
-No cześć… mistrzu.- Riddle posłał mu nerwowy uśmiech.
-Czy chciałbyś mi może o czymś powiedzieć?
-Merlinie, zabrzmiałeś jak Dumbledore.
-Tom.- Powtórzył ostrzej.
-No co?- Uciekł spojrzeniem.
-Tom…- Westchnął Charlie a Harry usiadł.
-Powiedz, ile razy ci powtarzałem byś nie ruszał bez pytania rzeczy Salazara?- Spytał z
pewną dozą zrezygnowania w głosie.- Zwłaszcza tych piekielnie czarnomagicznych!
Tyle lat, a nadal jak dziecko. Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co cię opętało? Co to był za potwór?
Wiesz, że mogłeś zginąć?
-Ja… przepraszam.- Wyszeptał cicho, spuszczając głowę.
-Nie gniewam się na ciebie.- Westchnął.- Miałem wystarczająco dużo czasu by
się denerwować po tym jak Sal mi powiedział, że księga której kazałem mu
pilnować zniknęła. Po prostu musisz być ostrożniejszy na przyszłość.
-Tak.- Przytaknął potulnie.- Ale powiesz mi czym ona była? Co było w niej
zaklęte? Znaczy… wiem, że Voldemort, ale…
-Cząstka mocy.
-Cząstka?
-Na ziemi istnieje siedem takich ksiąg.- Powiedział spokojnie. - Każda ma w sobie
cząstkę mocy mojej poprzedniczki i siostry, Dalii. Cząstkę mocy Chaosu.
Robi się coraz ciekawiej. Ale naprawdę, jestem nienasycona. Chcę więcej!!!
OdpowiedzUsuńNiewiele zrozumiałam z tego rozdziału. Znaczy, nie wiem czy chodzi o to, co zrozumiałam.
Bo z tego, co wyczytałam, wychodzi, że Tom został opętany, dlatego stał się Voldemortem.
Ale kim jest Cash? Bo po wypowiedzi Toma o zdradzaniu doszłam do wniosku, że to Charile. Dobrze myślę?
No i jeszcze ta Dalia. To siostra Harry'ego?
Naprawdę, trochę się pogubiłam.
Pisz szybko. Weny życzę.
Pozdrawiam,
Seya.;)
Dobra, świetny rozdział, ale czemu jest tu więcej pytań niż odpowiedzi? No nic życzę weny!
OdpowiedzUsuńWkręciłam się i czekam z niecierpliwością na resztę.
OdpowiedzUsuńHmmm... Jako, że jest to ostatni opublikowany rozdział, to podsumuję moje wrażenia co do całego bloga:
OdpowiedzUsuń- ciekawy pomysł, ale zupełnie odbiegający od HP. Nie do końca tego szukałam, zwłaszcza, jak przez przypadek znalazłam "Harry Potter x Charlie Weasley". Co prawda to sa oni, ale to chyba tylko ciałem, bo ich dusze to juz kompletnie inne osoby.
I właśnie dlatego jestem ciekawa czy dalej nie pojawiłoby sie przypadkiem cos takiego, że dusza Harry'ego, ale takiego prawdziwego Harry'ego a nie jakiegoś strażnika, walczyłaby o swoje miejsce w ciele, by dalej żyć? by móc istnieć? Bo jak na razie harry został całkowicie zastąpiony kimś innym.
- Ogólnie pomysł słabo sie trzyma powieści Rowling, ale jest to dobry konspekt na inną powieść, nie fanfic. Jakby pozmieniać imiona, dopracować, rozbudować fabułę, wyszłoby to naprawdę spoko ;) Może dlatego nie pasuje mi ten pomysł jako fanfic HP bo jest przedstawiony w kompletnie innym klimacie? Może...
- 100% nowych postaci, które Ty stworzyłaś dla tego opowiadania ma długie włosy. Nie żartuję - liczyłam!
- Dużo zawirowań, niejasności, niewyjaśnionych spraw. Jak na obecną chwile i stan opowiadania (brak dalszych rozdziałów) to jest to bardzo przygnębiające :(
To by było na tyle...
Witam,
OdpowiedzUsuńpięknie, uwolnił Toma z rąk Vodemorta i co dalej? Coraz ciekawiej...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Suuuper opowiadanie. Napisz jeszcze rozdziały! Czekam na next.
OdpowiedzUsuńSuuuper opowiadanie. Napisz jeszcze rozdziały! Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPrzyłaczm sie do ogólnej prośby o więcej i dużo weny życzę
OdpowiedzUsuńWitam! Czekam z niecierpliwością na kontynuacje! Do zobaczenia, weny itp.,itd
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest genialne, ale chyba już nie ma się co łudzić, że wróci po 6 latach😞
OdpowiedzUsuń