Merlin: Rozdział 6


-Kim jesteście?- Rozbrzmiał głęboki, basowy głos a lazurowe oczy o pionowych źrenicach, należące do ogromnego gada spojrzały na nich.
-Nazywam się Luke Valentine.- Rzekł brunet.- A to mój uczeń. Czy mógłbyś zdradzić nam swoje imię?
-Jam jest ten który rządzi wszystkimi zrodzonymi z lawy.- Rzekł.- Casshern Sins. Król Smoków.
-Złoty Rogogon węgierski.- Wymamrotał blondyn.
-Czego szukacie u mnie śmiertelnicy?- Chciał wiedzieć. Patrzył na nich uważnie.- Nie…- Oczy rozszerzyły się. Rozbłysło jasne światło i po chwili przed dwójką czarodziei stał nie smok, a niezwykle przystojny, nagi mężczyzna. Miał falowane połyskujące złote włosy, alabastrową cerę oraz lazurowe oczy, te się nie zmieniły.- Panie Chaosu i jego uczniu.
Gdy blondyn przeniósł wzrok na swojego mistrza kiedy nie usłyszał odpowiedzi ujrzał, że ten jak zahipnotyzowany wpatruje się w istotę przed nim, niezdolny do wykrztuszenia słowa.

*

Pojawili się na wzgórzu u którego stup leżał zamek zbudowany z czarnej cegły. Otaczały go potężne bariery a ich magia wyczuwalna była w powietrzu.
-Dlaczego nie aportowaliśmy się do środka?- Zapytał Charlie wiedząc, że jego ukochany byłby w stanie to zrobić.
-Nie chcę zwracać na siebie uwagi.- Mruknął ten, wydając się zamyślonym.- To jeden z domów Sala, prawda? Kiedyś tu było inaczej.
-Masz racje, byliśmy raz tutaj na święta kiedy Godryk przez przypadek wysadził twierdze Roveny.
-A przecież powtarzaliśmy mu, że on i eliksiry to nie jest dobre połączenie.- Przytaknął Harry z powagą i obaj zachichotali, zupełnie jakby wcale nie stali przed kryjówką Lorda Voldemorta. Potter ruszył wąską, prowadzącą w dół ścieżką a Charlie podążył za nim. Jak Weasley znał Harrego, ten wejdzie oknem zamiast jak każdy normalny człowiek użyć drzwi.
I się nie pomylił. Brunet podszedł do jednej z ogromnych okiennic i odbijając się lekko od ziemi podskoczył na mniej więcej dwa metry. Wylądował miękko na parapecie, po czym przeszedł przez szybę, jakby w ogóle jej tam nie było. Charlie westchnął z lekkim uśmiechem i podążył za z pozoru młodszym chłopakiem.
Znaleźli się w jakiejś opustoszałej, dużej Sali zapewne audiencyjnej, o czym świadczył kamienny tron stojący na podwyższeniu. Gdy byli tutaj ostatnio nie było tego. Voldemort musiał zrobić przemeblowanie. Kolor ścian tak samo jak podłogi, zmienił na czarny. Wszystko było czarne i mroczne. Aż trudno wyobrazić sobie, że to miejsce teraz przesiąknięte krwią, łzami, potem oraz upokorzeniem kiedyś rozbrzmiewało wesołym śmiechem.
Podczas gdy Charlie się rozglądał, Harry stanął na środku pomieszczenia z uśmiechem. Wziął głęboki wdech i krzyknął:
-VOLDEMORT!! POKAŻ SIĘ!!- Młody poskramiacz smoków podskoczył zaskoczony i spojrzał na kochanka jak na wariata. Brunet tylko wzruszył ramionami.- No co? Chyba nie myślałeś, że będę go szukał po całym zamku, prawda?
-Wiem, że nie mieliśmy żadnego planu, ale naprawdę uważasz…
-Tak jest szybciej.
-Nie sądzę, żeby…- Urwał bo w tym samym momencie, drzwi do pomieszczenia otworzyły się a skrzydła z głośnym trzaskiem uderzyły o kamienne ściany. W przejściu stanął rozwścieczony Czarny Pan.
-Kto śmie…?!- Wyraz wściekłości zniknął, zastąpiony zaskoczeniem a później ironicznym uśmieszkiem gdy jego wzrok padł na Harrego.- No proszę, proszę. Harry Potter… a może lepiej powiedzieć następca mojej pani, Raven?
-Nie powiem, bym cieszył się z naszego spotkania Voldemorcie.- Rzekł brunet tonem, jakby mówił o pogodzie.- Byłoby to kłamstwo. Ale na moje nieszczęście jesteś w posiadaniu czegoś… a właściwie kogoś kto należy do mnie. Tak też stawiam przed tobą dwa wyjścia. Albo mi go oddasz teraz albo zakończę twoje życie.- Voldemort patrzył na niego przez chwilę, po czym wybuchnął zimnym, zachrypniętym śmiechem.
-Bardzo zabawne, Raven.- Zmrużył oczy.- Niby dlaczego miałbym się ciebie obawiać? Ciebie!, który jesteś zaledwie cieniem potęgi mojej pani! Padnij przede mną na kolana! Crucio!- Czerwony promień pomknął w kierunku nastolatka, jednak ten nawet nie drgnął. Zaklęcie rozpłynęło się w powietrzu i zniknęło nim zdołało go dosięgnąć.
-Żałosne.- Rzekł lodowatym głosem, przywodzącym na myśl bryłę lodu.- Tak wynosisz na piedestały potęgę swej pani, jednak ostatecznie zaklęty w okowy człowieczeństwa jesteś w stanie rzucić tylko zaklęcie takiego poziomu.- Nie wspominając o tym, że zaklęcie ,,takiego’’ poziomu byłoby w stanie za pierwszym razem doprowadzić zwykłego czarodzieja do szaleństwa.
-Ty…!
-Zamilcz.
-Och.- Voldemort wyglądał, jakby właśnie doznał olśnienia.- To o niego ci chodzi. O tego chłopca, twojego ucznia, którego rękami cię zabiłem.- Uśmiechnął się zimno, ale uśmiech ten zaraz spełzł z jego twarzy gdy zauważył, że nie może się poruszyć. Jego ciało drżało, ale mimo to nie mógł zmusić go do ruchu. Spojrzał ze ukrywanym za nienawiścią i pogardą strachem na powoli podchodzącego do niego Harrego.
-Naprawdę jesteś brzydki.- Stwierdził ten po prostu.- Wcześniej nie miałem okazji lepiej ci się przyjrzeć…, ale tak – fuj. Nie dziwi mnie już, że zostałeś zapieczętowany w książce.
-Jeśli tam wrócę bachor pójdzie ze mną.- Wycharczał.
-Wiem, dlatego wcześniej go uwolnię.- Oznajmił, przykładając dłoń do czoła przypominającego gada, demona.
-Nikt nie pokona mojej pani!
-Dalia jest przeszłością.- Wyszeptał Harry.- Charlie.
-Pewnie.- Rudzielec podszedł do niego. Potter wziął głębszy oddech i zaczął cicho recytować słowa zaklęcia. Gdy wypowiedział ostatnie zdanie jego oczy rozszerzyły się. Z ust Voldemorta wyrwał się przeraźliwy krzyk a nastolatek odpłynął w ciemność. Otoczony ciepłymi ramionami swojego ukochanego.

*

-Naprawdę mogę iść z wami do zamku?- Zapytał Casshern, już po raz któryś. Siedział na koniu za Lukiem, odziany w jego płaszcz. Cała trójka jechała przez las.
-Tak.- Wyszczerzył się blondyn.- To mój zamek, mogę do niego zapraszać kogo tylko zechcę.
-W granicach rozsądku, Arturze.- Wtrącił Luke.- Doprawdy. Ale tak, nie wydaje mi się by to było jakimkolwiek problemem. Zwłaszcza, że teraz nastaje zima. Przebywanie w zamku powinno być o wiele wygodniejsze dla ciebie.
-Jestem wam wdzięczny.- Rzekł z uśmiechem Sins.- Moi pobratymcy już dawno odlecieli. Nigdy nie lubili spędzać zimy w tych regionach a ja… cóż, zostałem. Więc wy… jesteście magami, tak?
-Czarodziejami.
-Luke to czarodziej ja się dopiero uczę.- Przyznał Artur.- Ale moja fucha jest o wiele lepsza niż jego!
-Och, doprawdy?- Brunet uniósł brew.- W takim razie możemy zaprzestać naszych lekcji, jeśli nie uważasz ich za wystarczająco dobre dla siebie.
-Ale ja nic takiego nie powiedziałem!
-Nie słyszę cię.
-Luke!- Jęknął chłopak. Powietrze przeszył wesoły, melodyjny śmiech smoka.
-Niedługo spadną pierwsze liście… prawda, Cash?

*

-Cash…- Wymamrotał. Gdy się obudził, od razu wiedział gdzie jest. Tylko jego łóżko było tak nieziemsko miękkie i tak przyjemnie pachniało. Usłyszał cichy chichot i ścisnął mocniej trzymającą go dłoń. Otworzył swoje niesamowicie ciemnozielone oczy i zamrugał kilka razy, przywracając sobie ostrość widzenia. Ujrzał Charliego siedzącego na brzegu materaca, który uśmiechał się do niego lekko. Odwzajemnił gest i uniósł się lekko, muskając wargami usta poskramiacza smoków.
-Nazwałeś mnie Cash.- Zauważył rudzielec, gdy Potter opadł z powrotem na poduszki.- Kto to? Czy powinienem być zazdrosny? Zdradzasz mnie?!- Lamentował.
-Głupek.- Prychnął rozbawiony brunet.
-No właśnie.- Wtrącił się trzeci głos. Harry i Charlie przenieśli wzrok na siedzącego po turecku na kanapie nastolatka. Miał smoliście czarne loki, bladą cerę oraz lazurowe oczy. Wyglądał na lekko niepewnego.- Jesteście ze sobą od kilku tysięcy lat.- Zauważył.- Gdyby chciał cię zdradzić zrobiłby to dawno temu i to nie z… tobą.
-O, witaj Tom.- Harry uśmiechnął się anielsko.
-No cześć… mistrzu.- Riddle posłał mu nerwowy uśmiech.
-Czy chciałbyś mi może o czymś powiedzieć?
-Merlinie, zabrzmiałeś jak Dumbledore.
-Tom.- Powtórzył ostrzej.
-No co?- Uciekł spojrzeniem.
-Tom…- Westchnął Charlie a Harry usiadł.
-Powiedz, ile razy ci powtarzałem byś nie ruszał bez pytania rzeczy Salazara?- Spytał z pewną dozą zrezygnowania w głosie.- Zwłaszcza tych piekielnie czarnomagicznych! Tyle lat, a nadal jak dziecko. Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co cię opętało? Co to był za potwór? Wiesz, że mogłeś zginąć?
-Ja… przepraszam.- Wyszeptał cicho, spuszczając głowę.
-Nie gniewam się na ciebie.- Westchnął.- Miałem wystarczająco dużo czasu by się denerwować po tym jak Sal mi powiedział, że księga której kazałem mu pilnować zniknęła. Po prostu musisz być ostrożniejszy na przyszłość.
-Tak.- Przytaknął potulnie.- Ale powiesz mi czym ona była? Co było w niej zaklęte? Znaczy… wiem, że Voldemort, ale…
-Cząstka mocy.
-Cząstka?
-Na ziemi istnieje siedem takich ksiąg.- Powiedział spokojnie. - Każda ma w sobie cząstkę mocy mojej poprzedniczki i siostry, Dalii. Cząstkę mocy Chaosu.

10 komentarzy:

  1. Robi się coraz ciekawiej. Ale naprawdę, jestem nienasycona. Chcę więcej!!!
    Niewiele zrozumiałam z tego rozdziału. Znaczy, nie wiem czy chodzi o to, co zrozumiałam.
    Bo z tego, co wyczytałam, wychodzi, że Tom został opętany, dlatego stał się Voldemortem.
    Ale kim jest Cash? Bo po wypowiedzi Toma o zdradzaniu doszłam do wniosku, że to Charile. Dobrze myślę?
    No i jeszcze ta Dalia. To siostra Harry'ego?
    Naprawdę, trochę się pogubiłam.
    Pisz szybko. Weny życzę.
    Pozdrawiam,
    Seya.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, świetny rozdział, ale czemu jest tu więcej pytań niż odpowiedzi? No nic życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkręciłam się i czekam z niecierpliwością na resztę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... Jako, że jest to ostatni opublikowany rozdział, to podsumuję moje wrażenia co do całego bloga:
    - ciekawy pomysł, ale zupełnie odbiegający od HP. Nie do końca tego szukałam, zwłaszcza, jak przez przypadek znalazłam "Harry Potter x Charlie Weasley". Co prawda to sa oni, ale to chyba tylko ciałem, bo ich dusze to juz kompletnie inne osoby.
    I właśnie dlatego jestem ciekawa czy dalej nie pojawiłoby sie przypadkiem cos takiego, że dusza Harry'ego, ale takiego prawdziwego Harry'ego a nie jakiegoś strażnika, walczyłaby o swoje miejsce w ciele, by dalej żyć? by móc istnieć? Bo jak na razie harry został całkowicie zastąpiony kimś innym.
    - Ogólnie pomysł słabo sie trzyma powieści Rowling, ale jest to dobry konspekt na inną powieść, nie fanfic. Jakby pozmieniać imiona, dopracować, rozbudować fabułę, wyszłoby to naprawdę spoko ;) Może dlatego nie pasuje mi ten pomysł jako fanfic HP bo jest przedstawiony w kompletnie innym klimacie? Może...
    - 100% nowych postaci, które Ty stworzyłaś dla tego opowiadania ma długie włosy. Nie żartuję - liczyłam!
    - Dużo zawirowań, niejasności, niewyjaśnionych spraw. Jak na obecną chwile i stan opowiadania (brak dalszych rozdziałów) to jest to bardzo przygnębiające :(
    To by było na tyle...

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    pięknie, uwolnił Toma z rąk Vodemorta i co dalej? Coraz ciekawiej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuuper opowiadanie. Napisz jeszcze rozdziały! Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuper opowiadanie. Napisz jeszcze rozdziały! Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyłaczm sie do ogólnej prośby o więcej i dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam! Czekam z niecierpliwością na kontynuacje! Do zobaczenia, weny itp.,itd

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest genialne, ale chyba już nie ma się co łudzić, że wróci po 6 latach😞

    OdpowiedzUsuń