Harry siedział na murku na szczycie
wierzy astronomicznej z książką na kolanach. Księżyc w pełni stał na niebie.
Potter wbijał wzrok w tekst jednak jego oczy się nie poruszały, nie czytał
pogrążony w myślach.
Zastanawiał się czy
Huey zrozumiał wiadomość a jak tak to czy przyjdzie. Miał nadzieje, że tak a
jeśli nie… zrobi to sam. Już wiele razy robił to sam. Nie zrobi mu to różnicy
czy Huey będzie z nim czy nie…
Naprawdę.
Poderwał
niespodziewanie głowę, gdy usłyszał kroki na schodach a na jego ustach mimowolnie
rozciągnął się uśmiech. Zaraz jednak szybko się opanował, przybierając na
powrót maskę obojętności.
-Harry!- Krzyknął ze
zgrozą Disward widząc gdzie chłopak siedzi.- Uh, szybko złaź stamtąd! Bo
spadniesz!- Potter zupełnie go ignorując stanął na murku i zeskoczył na
kamienną posadzkę.
-Przyszedłeś.-
Zauważył, spoglądając ze spokojem na pobladłego nauczyciela.
-Czyś ty zwariował?!-
Warknął na niego Hugh, ale widząc, że jego wrzaski nie robią na chłopcu
wrażenia westchnął ze zrezygnowaniem.- Tak, tak.- Burknął.- Przyszedłem.
Przecież chciałeś żebym przyszedł, prawda?
-Tak.
-Rozumiem…, po co?
-Zobaczysz. Chodź ze
mną.- Wyminął go i wyszedł z wierzy a Hugh chcąc nie chcąc podążył za nim.
-Czekaj Harry! Wiesz,
że jest już po godzinie policyjnej? Powinieneś być w łóżku! Ja zresztą też…
przecież jutro mamy lekcje! I gdzie ty tak w ogóle mnie zabierasz? Czy dyrektor
o tym wie?
-Huey.- Potter
spojrzał na niego przelotnie.- Bądź cicho, bo obudzisz cały zamek.
-Ale…
-Dyrektor wie o tym.
-Dobrze.- Westchnął.-
Powiedz mi, chociaż dokąd idziemy.
-Do biblioteki.
-He? Tyle, że ona
jest…
-Nie szkolnej.-
Przerwał mu. Żaden z nich się więcej nie odezwał. Hugh jakoś nie potrafił
sprzeciwić się temu chłopakowi. Wyszli z zamku na błonia i skierowali się w
stronę Zakazanego Lasu, gdzie kończyły się bariery antydeportacyjne. Tam Harry
zatrzymał się i wyciągnął z kieszeni złożoną w pół karteczkę. Podał ją
profesorowi obrony.
-Świstoklik.-
Mruknął, widząc pytające spojrzenie, po czym skrzywił się lekko.- Nie wolno mi
się jeszcze aportować…
-Dokąd mnie zabierze?
-Zobaczysz.
-Harry…- Zaczął, ale
w tym samym momencie chłopak zniknął. Przejechał ręką po twarzy ze
zrezygnowaniem i otworzył karteczkę. Zastanawiał się czy zdoła jeszcze kiedyś
dokończyć zdanie.- Vessalius.-
Przeczytał i poczuł charakterystyczne szarpnięcie w okolicy pępka. Odruchowo
zamknął oczy, nie lubił tego środka transportu. Zapewne miało to coś wspólnego
z tym, że zwymiotował za pierwszym razem.
-Dobrze się czujesz,
Huey?- Usłyszał pytanie. Zamrugał kilka razy i spojrzał na Harrego, który
przyglądał mu się uważnie.- Zbladłeś.- Zauważył chłopak.
-To nic…- Wymamrotał
i rozejrzał się dookoła. Znajdowali się w jakiejś wielkiej Sali, trochę
przypominającej wnętrze banku Gringotta. Mroczne i ciemne.- Co to za miejsce?
-Hol angielskiej
magicznej biblioteki narodowej.
-Aha…- Nagle, duże
mosiężne drzwi otworzyły się, wpuszczając smugę bladego światła. Oboje
odwrócili się, zwracając się w stronę nowoprzybyłych. Była to wysoka, szczupła
kobieta w zgniłozielonej sukni, której towarzyszyło czterech Aurorów w żółtych
szatach. Surowy wyraz twarzy niewątpliwie bibliotekarki, przywodził na myśl
McGonnagal.
-Witam, panie
Potter.- Skłoniła mu się lekko i przeniosła wzrok na Diswarda.- A kim pan jest?
-Ach, proszę
wybaczyć.- Podał jej rękę, którą uścisnęła.- Hugh Antoni Disward. Uczę obrony
przed czarną magią w Hogwarcie.
-Rozumiem. Obecność
kogoś kompetentnego w obronie przed ciemnymi mocami może się nam niezmiernie
przydać.
-Co ma pani na myśli?
-Jak widzę pan Potter
niczego panu nie wyjaśnił.- Zauważyła.- Niedoszli złodzieje zostawili tutaj coś
bardzo kłopotliwego, z czym sami nie możemy sobie poradzić. Napisałam list z
prośbą o pomoc do pana Albusa Dumbledora a on przysłał nam pana Pottera.
-A czymże jest ta
kłopotliwa rzecz?
-To książka.-
Zacisnęła usta w wąską linię.
-Książka?
-Owszem.- Skinęła
sztywno głową.- Nawiedzona księga. Odseparowaliśmy pomieszczenie, w którym się
znajduje od pozostałych poziomów.
-Dobrze.- Odezwał się
Harry.- Sami sobie poradzimy, może pani zabrać żółtych.
-Ależ, panie Potter
nie wydaje mi się…
-Bye.- Mruknął,
łapiąc swojego profesora za rękę i ciągnąc go w stronę jedynej działającej
windy. Odetchnął cicho z ulgą, gdy
kratowane drzwi się za nimi zasunęły a prostokątna puszka zaczęła zjeżdżać w
dół.- Nie lubię jej.
-Tamtej
bibliotekarki?
-To Helga Sanders,
dyrektorka biblioteki.- Odparł.- Strasznie sztywna jest, nie sądzisz?
-Em… tak, trochę.-
Przyznał nie będąc pewnym, co powinien powiedzieć a Harry popatrzył na niego
rozbawiony.
-Co wiesz o
nawiedzonych księgach, Huey?
-Niewiele…, będąc
szczerym nigdy wcześniej o nich nie słyszałem. Powinienem?- Zmarszczył lekko
brwi.
-Nie, nie wydaje mi
się.- Zaprzeczył.- Chociaż biorąc pod uwagę to, kim jesteś…
-Nauczycielem OPCMu?
-O nie.- Uśmiechnął
się.- Tego nie uczą na kursie mistrzowskim ani w szkole. Wiedza o nawiedzonych
księgach nie jest powszechnie znanym faktem. Jakby ci to… słyszałeś może o
Dantalianie?
-Tak, to mistyczny
demon wiedzy.
-Dobrze.-
Przytaknął.- A o jego bibliotece?
-Bibliotece?
-Biblioteka Dantaliana,
labirynt regałów, w którym zapieczętowano 900 600 nawiedzonych ksiąg
zawierających wiedzę tego demona.
-A, co to ma
wspólnego z twoim… naszym zadaniem?
-Jedna z tych ksiąg
znajduje się tutaj.- Powiedział a winda zatrzymała się na minusowym poziomie.
Drzwi rozsunęły się przed nimi, ukazując ciemność. Harry pierwszy w nią wszedł
a zaraz za nim podążył Huey.- Radziłbym ci być ostrożnym.
-Dlaczego?- Spytał,
ale mimo to wyciągnął różdżkę.- Przecież to tylko książka, prawda?- Ale Potter
nie odpowiedział.
-Cii.- Syknął,
wypatrując czegoś a po chwili i Disward dostrzegł czyjąś ciemną sylwetkę,
stojącą kilka metrów przed nimi. Zaraz obaj odskoczyli na boki a pomiędzy nimi
przeleciał nóż.
-Co jest…?!- Krzyknął
Hugh, posyłając w stronę przeciwnika zaklęcie drętwoty, ale ten uniknął
czerwonej błyskawicy, posyłając w ich stronę kolejne ostrza. Antoni schował się
za kolumną a jeden z noży wbił się w ścianę tuż przy jego głowie i zamienił się
w proch. Hugh wyskoczył z kryjówki i nim napastnik zdążył znów zaatakować posłał
w jego stronę Drętwotę. Gdy czar
uderzył w pierś nieznajomego stało się z nim to samo, co z jego bronią, po
prostu rozleciał się w pył.
-Uf… Harry?!-
Rozejrzał się dookoła spanikowany dopiero teraz zdają sobie sprawę, że jego
uczeń zniknął mu z oczu.
-Nie krzycz.-
Odpowiedział chłopak, wychodząc z cienia.- On nie był jedyny.
-Co masz na myśli?
Myślałem, że tutaj nie ma ludzi.
-Ta postać przed
chwilą zamieniła się w pył.- Zauważył.- Nie wydaje mi się byś nadal mógł
traktować go jak człowieka.
-Racja, ale czym w
takim razie był?
-Przekonamy się, gdy
znajdziemy księgę.- Odparł, ruszając dalej przez mroczne korytarze a Disward
chcąc nie chcąc podążył za nim. Nagle rozległ się ryk. Oboje zamarli w
bezruchu, rozglądając się w ciemnościach.
-Przydałoby się trochę
światła…
-Nie.- Szepnął
Harry.- Światło przyciąga różne rzeczy.
-Niby, co…- Urwał,
ponieważ ryk powtórzył się i tym razem zdawał się dochodzić z bliższej
odległości. Kątem oka dostrzegł poruszenie i posłał w tamtą stronę zaklęcie.
Promień chybił, uderzając w ścianę, ale na chwilę rozświetlił ciemny kąt
ukazując ich oczom ogromne zwierzę.
-Nie żartuj sobie ze
mnie…- Wykrztusił Hugh.- Lew?!- W tym momencie futrzak rzucił się na niego do
ataku.- Petrificus totalus!
-Sectumsempra!- Dwa
promienie pomknęły w stronę zwierzęcia, ale te zwinnie ich uniknęło, rycząc
wściekle.
-Sectumsempra!- Powtórzył po Harrym, Hugh. Tym razem czar noży
uderzył w lwa a ten tak samo jak nożownik z wcześniej, rozpadł się zamieniając
w pył. Starszy czarodziej odetchnął z ulgą a Potter podszedł do kupki popiołu
pozostawionej przez zwierzę.
-Co to ma znaczyć?-
Zażądał.- Najpierw miotacz noży a później lew… całe to miejsce wygląda jak po
przejściu słonia.
-Możemy jeszcze
natknąć się na klauna i olbrzymiego węża.
-To zupełnie jak…
-Dokładnie, jak w
cyrku.- Zgodził się Harry, wstając. Roztarł w palcach trochę popiołu a ten stał
się żółty.
-Farba?
-Owszem, oto
prawdziwa tożsamość lwa, którego zabiłeś.- Rzekł.- Słyszałeś może wcześniej o
arlekinadzie?
-Arlekinadzie?-
Powtórzył niepewnie.
-Tak, jak w
rozkładanej książce.- Skinął głową.- Nie czytałeś ich będąc dzieckiem?-
Zapytał, wiedząc, jaka jest odpowiedź.
-Miałem ich kilka…,
ale moment! Co to ma z tym wszystkim wspólnego?
-Nie ma to jak
logicznie zbudowana wypowiedź z sensem.- Burknął Potter, ale uśmiechnął się.-
Mówię ci tylko, czym jest nawiedzona księga, po którą tutaj przyszliśmy.
-Nawiedzona księga?
-To tajemnicze
księgi, które nigdy nie powinny powstać. Jeśli czytający jest w stanie pojąć
nawiedzoną księgę otrzyma zaklętą w niej bezgraniczną moc. Ma to jednak drugą
stronę medalu, bo jeśli będzie zbyt słaby księga wkroczy do naszego świata
łapiąc wszelkie prawa i rządzące nim zasady. W związku z zagrożeniem, jakie ze
sobą niosą zostały one zaklęte…
-W bibliotece
Dantaliana.- Zgadł.
-Tak.
-Moc nawiedzonych
ksiąg przybiera i traci na sile wraz z fazami księżyca.- Tłumaczył dalej.-
Podczas pełni, czyli dzisiaj, są najpotężniejsze, ale i najłatwiej je
zapieczętować, jeśli się wie jak.
-A ty to wiesz i
dlatego tutaj jesteśmy.
-Dokładnie.- Ruszyli
dalej.- Widać złodzieje chcieli użyć mocy nawiedzonej księgi do otwarcia drzwi,
za którymi znajduje się księga zamknięta tam przez założycieli.
-Też jest nawiedzona?
-Nie, nie ma z nimi
nic wspólnego.- Zaprzeczył.- To zwykła książka zapisana językiem, którego nikt
już dzisiaj nie używa zawierająca wiedzę, która nie powinna dostać się w
ludzkie ręce.
-Ale ponoć sprowadza
śmierć na swojego właściciela.
-Nie istnieje coś
takiego.- Pokręcił głową.- Nie ma na tym świecie przeklętych ksiąg albo ksiąg rzucających
klątwę czy przynoszących pecha. Człowiek może zostać przeklęty tylko przez
innego człowieka. Nawet nawiedzone księgi to tylko książki, możesz ją posiadać,
dopóki nie będziesz chciał jej przeczytać i zdobyć zawartej w niej wiedzy,
wszystko będzie w porządku.
-Rozumiem, to
niewiarygodne, ale chyba nie powinienem w tej sytuacji być sceptyczny…
-Właściwy wybór…-
Weszli do innego pomieszczenia a Harry nagle pociągnął Hueygo za rękę do tyłu.
W tym samym momencie ściana naprzeciwko nich została zburzona, kawałki kamienia
uderzyły w ziemię z głośnym trzaskiem, pył wzniósł się w górę. Zza ściany
wyłonił się ogromny, zielony smok. Zaryczał wściekle, zionąc ogniem i
przypalając wysokie sklepienie sufitu.
Muszę przyznać, że strasznie ciekawi mnie to opowiadanie. Jest takie.... tajemnicze. I Harry jest tu niesamowity ;p Rozdział jest fajny, powoli akcja się rozkręca... hm.. co by tu jeszcze dodać....
OdpowiedzUsuńJUŻ WIEM!! Dlaczego skończyłaś w takim momencie??
Pozdrawiam i wenki życzę ;*
Znalazłam tego bloga nie dawno i muszy przyznać piszesz ciekawie. wszystkie twoje opowiadania moja w sobie coś takiego...No nie wiem poprostu nie można się od nich oderwać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;-)
przeczytalam wszystkie Twoje opowiadania... uff! cudowne. i czekam na wiecej : )
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ WIĘCEJ. Uwielbiam twoje opowiadania i czekam z niecierpliwością na następna rozdziały. nie waż się przestawać pisać.
OdpowiedzUsuńJa chcę więcej! Twoje opowiadania są nie z tej ziemi! Zakochałam się w nich od pierwszego rozdziału. Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuuużo weny!
Tańcząca vel Setsuka Heel
Hej, zostałeś nominowany do Liebster Awards <3 Więcej szczegółów na http://hp-i-okrutny-los.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny ;)
to opowiadanie jest super. taki jak pozostałe. ale dlaczego nie ma jeszcze nowej notki? porzuciłaś bloga?
OdpowiedzUsuńBędziesz pisać dalej??
OdpowiedzUsuńejo :C będziesz dalej pisać?
OdpowiedzUsuńCześć! :)
OdpowiedzUsuńZałożyłam bloga z listą opowiadań, które są warte przeczytania. Dopiero co zaczynam, dlatego lista ta nie jest zbyt imponująca, lecz mam nadzieję, iż będzie ona powoli się powiększać.
Dlatego mam pytanie odnośnie tego bloga. Czy wyrażasz zgodę na zamieszczenie linka do Twojego bloga na tej stronie? Już go tam zamieściłam, ale jeżeli wyrazisz odmowę, usunę go jak najszybciej. Chcę, aby autorzy wiedzieli o tym, iż ich linki są zamieszczane na blogu, dlatego do Ciebie piszę. Więc proszę, odpisz mi jak najszybciej, abym mogła już "legalnie" rozpowszechniać Twojego bloga. :)
Podaję Ci linka do strony, gdybyś chciała rzucić okiem, jak to wszystko wygląda. :)
http://lista-opowiadan.blogspot.com/
Dziękuję i Pozdrawiam,
lilium.th
Muszę powiedzieć, że poczytałam trochę twojego bloga i bardzo mi się podoba <3 Widzę, że piszemy w podobnej tematyce, więc jeśli masz ochotę wpadnij na http://www.hell-of-fortune.blogspot.com ~~
OdpowiedzUsuńwrócisz? Tęsknie za opowiadaniami
OdpowiedzUsuńPrrosze wracaj do nas :(
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie
Strasznie mnie wciągneło mam nadzieję, że wrócisz '-'
ŻYCZE WENY
pozdr.
Wrócisz do nas jeszcze? A jeśli nie, to czy zgadzasz się, abym dokończyła opowiadanie "Spectrum"? Jeśli w ciągu miesiąca nie otrzymam odpowiedzi, uznam, iż się zgadzasz. :) Czekam na odpowiedź
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo to ten Seth... Mam dla Ciebie propozycję :) jak już naprawdę, naprawdę, naprawdę nie będziesz miał(a) czasu, to może przekażesz mi to, hm? :)
OdpowiedzUsuńHey!
OdpowiedzUsuńŻyjesz jeszcze?
Czemu porzuciłaś bloga? :c
Wróć do nas, czytelników!
Daj chociaż jakąś notkę informacyjną, plis! ;c
Piszesz po prostu genialnie, więc nie łam czytelnikom serc...
Od czasu do czasu tu zaglądam, lecz za każdym razem nie znajduję tu choćby najmniejszego śladu, iż o nas nie zapomniałaś ;c
Proszę, daj chociaż tą jedną notkę wyjaśniającą twoje nagłe zniknięcie! ;c
Pozdrawiam (i wciąż kurczowo trzymam się nadziei),
~Cathy
Witam,
OdpowiedzUsuńtrafiłam tutaj tak całkiem niedawno, przeczytałam kawałek tekstu i bardzo mi się spodobało, zamierzam wszystko na spokojnie przeczytać tak od początku do końca..... i mam nadzieję, że nie zapomniałaś o tym blogu....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hej, żyje tam ktoś???????
OdpowiedzUsuńNadal czekamy i czekać będziemy!
OdpowiedzUsuńWszyscy życzymy ci weny!
Czasu w cholerę..
Abys znów do bloga weszła erę.
Gdyż zakochani w nim jesteśmy
Bo na nexta czekamy już w chuj czasu
Do niego lecimy jak ćmy do lasu
A ty nas w niepewności trzymasz
Więc czas oczekiwania skreslmy
Ale wiemy, że nas kochasz 😃😃
Weny, weny i weny !!!! 😘😘
Witam,
OdpowiedzUsuńświetne, bardzo mi się to podobało, a Dumbledore wie o tym...
mam nadzieję, ze jednak powrócisz tutaj bo opowiadania naprawdę mi się spodobały...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Witam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko ja tak wracam z pytaniem czy będziesz kontynuować, tyle czasu minęło, a ja wciąż tutaj zaglądam, bo te opowiadanie niesamowite jest...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Witam,
OdpowiedzUsuńautorko przybywam do Ciebie z zapytaniem, co z blogiem / opowiadaniami, pamiętasz jeszcze o nim? ja bardzo chciałabym przeczytać ciąg dalszy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Witam,
OdpowiedzUsuńkochana pamiętasz o tym blogu, o tych historiach... ja tutaj od czasu do czasu zaglądam mając nadzieję, że zobaczę coś nowego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńkochana bardzo tęsknię za kontynuacją tego opowiadania, proszę powróć tutaj...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie