Witam!
Taka informacja, od
dnia 02. Września. Rozdziały będą się pojawiały w Sobotę lub w Niedziele. Chyba,
ze uda mi się wkleić coś wcześniej, wtedy będą dwa albo więcej, na tydzień, ale
stała data pojawiania się nowej notki (wtedy jakaś będzie na pewno) to weekend.
Sami rozumiecie,
szkoła… :/
To takie przykre, że
wakacje niedługo się kończą, ale niestety, nic na to nie poradzimy.
I och, Merlinie,
zdajecie sobie sprawę, jakie to męczące, poprawiać wszystkie rozdziały? Od
teraz będę pisać tak, bym nie musiała ich potem poprawiać… szczerze, to mi się
nie chce, ale to przez ten mój cholerny perfekcjonizm… Argh! xd
No nic, zapraszam na
kolejny rozdział i zachęcam odwiedzających do komentowania, bo to naprawdę
motywuje ;]
____________________________________________________________
Harry wskoczył w
płomienie, jako ostatni. Zaraz, znalazł się w dużym, ciemnym holu, oświetlonym
pochodniami, w którym stali już jego przyjaciele, rozglądający się, niepewnie,
dookoła.
-Witam was, w moim
domu.- Powiedział, z uśmiechem.
-Harry, co to za
miejsce?- Zapytała Hermiona.
-Wspomniałem już.-
Przypomniał.- Navarre Castle. Wytłumaczę wam wszystko, ale najpierw odprowadzę.
Stokrotko.- Zawołał, a przed nimi pojawił się skrzat domowy.- Czy mogłabyś,
odłożyć bagaże gości do ich pokoi?
-Tak, jest, sir.-
Skinęła głową i zniknęła wraz z walizkami.
-Chodźcie.- Rzucił,
chłopak. Wyszli za nim z salonu, a on prowadził ich przez wiele klatek
schodowych oraz korytarzy. Wnętrze zamku, sprawiało wrażenie labiryntu. Na
ścianach wisiały różne obrazy lub gobeliny, pod nimi stały zbroje, tak jak w
Hogwarcie a przez całą długość podłogi, rozciągał się czerwony dywan. Harry,
pokazywał mi po kolei kolejne pomieszczenia. Kuchnie, sale treningowe,
siłownie, łaźnie, strzelnicę, salę kinową, salę multimedialną z komputerami,
szklarnie, strzelnicę…
*
-A tutaj, jest
biblioteka.- Oznajmił, otwierając duże, ciężko wyglądające, dębowe drzwi. Za
nimi ukazało się ogromne pomieszczenie. Stały w nim wysokie pod sam sufit
półki, po brzegi wypełnione książkami, zwojami i papirusami. Oczy Hermiony
zabłyszczały i jak w transie, ruszyła przed siebie. Rozbawiony Potter, złapał
przyjaciółkę, za nadgarstek, a ona spojrzała na niego z wyrzutem.
-Nie mogę?- Spytała,
patrząc na przyjaciela z miną skrzywdzonego psiaczka.
-Nie teraz.-
Prychnął.- Jeśli cię tu wpuszczę, nie wyjdziesz chyba do końca swojego życia, a
przynajmniej dzisiejszego dnia. Musicie jeszcze poznać kilka osób.- Pociągnął,
ją za sobą do jadalni.
-Wytłumaczysz nam
teraz, wszystko, Harry?- Chciał wiedzieć Lunatyk, kiedy usiedli przy stole i
pojawiło się jedzenie.
-Yhym.- Przytaknął
chłopak.- Tak więc, znacie już nazwę tego miejsca. Mieści się ono na wyspie,
niedaleko Wielkiej Brytanii, jest nienanoszalne. Ten zamek wcześniej, należał,
do rodziny mojej matki.
-Ale, przecież Lily
była mugolką.- Zaprotestował Lupin.
-Nieprawda.-
Zaprzeczył Potter, kręcąc głową.- Chociaż moja mama, wychowała się z mugolskimi
rodzicami, nie była ona ich biologiczną córką. Tak naprawdę, pochodziła z
czystokrwistej rodziny Navarre, w której żyłach mieszała się krew nekromantów,
oraz magów żywiołów.
-Skąd to wiesz?-
Zainteresowała się Tonks.
-Z dokumentów.-
Wzruszył ramionami.- Dowiedziałem się o tym, w dniu swoich jedenastych urodzin.
-A kim była ta
dziewczyna? Dlaczego powiedziałeś, że jest ona twoim ochroniarzem?
-Ponieważ w istocie
nim jest.- Uśmiechnąłem się.- Odkąd skończyłem osiem lat, jestem znany jako
dowódca oraz założyciel elitarnej jednostki płatnych zabójców, Ghost. Phantom
czy też, Anna, jak kto woli jest moją przyjaciółką oraz jedną z podwładnych.
-J-jak to p-płatnym
zabójcą?- Wykrztusiła Greanger.- M-mówisz poważnie?- Otworzyła szerzej oczy.
-Nie mam powodu, żeby
was okłamywać.- Westchnął, wstając. Pstryknął palcami i pojawiła się przed nim
myślodsiewnia. Z odległym spojrzeniem, zaczął, wkładać, do niej wspomnienia,
podpierając się jedną ręką o stół.- Moje życie, nie było ciekawe, nim poszedłem
do Hogwartu… wręcz przeciwnie, nazwałbym je piekłem. Kiedy miałem pięć lat,
poznałem człowieka, a w sumie, nie człowieka, tylko wampira, imieniem Vincent.
Kiedy życie na Privet Drive, stawało się nie do zniesienia, uciekałem do niego,
za pomocą zmieniacza czasu.
-Co masz na myśli,
mówiąc, nie do zniesienia?- Zapytał Remus.
-Później się dowiesz,
zaglądając do myślodsiewni.- Odpowiedział tajemniczo.- Vincent, uczył mnie
swojego fachu oraz magii. On również był mordercą na zlecenie oraz
informatorem. Znany jest jako Inferno. Nie załamałem się całkowicie, tylko
dzięki niemu. Trzy lata później, spotkałem moich przyjaciół. Tak samo jak ja,
nie byli ludźmi.
-Co znaczy, tak samo
jak ty?- Przerwała mu Nimfadora.
-Moja matka była
nekromantką w której żyłach płynęła krew magów żywiołów.- Wyjaśnił,
cierpliwie.- A ojciec z kolei, pochodził z pradawnego rodu wampirów czystej
krwi. Ja również jestem wampirem, jak się domyśliliście. Wracając, do mojej
historii… razem, z moimi przyjaciółmi, założyłem grupę, którą nazwaliśmy
Spectrum. Widmo, stało się dość sławne w przeciągu kilku miesięcy. Tak
naprawdę, nim poszedłem do Hogwartu, sporo już wiedziałem o świecie czarów,
również o tym, jakim starym manipulantem jest nasz ukochany dyrektor. Nie
pytajcie skąd to wiedziałem, tajemnica zawodowa, ale mam swoje sposoby, by
zdobyć informacje. Postanowiłem udawać, Złotego Chłopca. To było
bezpieczniejsze, zwłaszcza po tym, jak trafiłem do Gryfindoru, chociaż tiara
proponowała mi Slytherin. Ale nie myśl, Hermiono, że również udawałem naszą
przyjaźń, naprawdę bardzo was lubiłem.
-A co wspólnego z tym
wszystkim, mają Fred i George?- Spytała Tonks.
-Och, oni również są
członkami Spectrum.- Wyznał.- Od mojej pierwszej klasy… chociaż, nie to, nie ja
ich przyjąłem. Sami jakimś cudem odkryli naszą organizacje oraz, kto jest jej
szefem. A teraz przedstawię wam innych członków, chociaż nie wszystkich.
Możecie, wejść.- Zawołał w stronę drzwi. Te otworzyły się i wmaszerowali przez
nie Devil, Reaper, Phantom oraz wysoki chłopak, o potarganych czerwonych
włosach, perłowej cerze i niebieskim oku. Drugie, zasłonięte miał białą
przepaską. Usiedli przy stole.
-Regulus.- Wyszeptał,
oszołomiony Lupin.- Co… jak… jak to, w ogóle, możliwe?
-Cześć, Remusie.-
Chłopak, uśmiechnął się do niego lekko.
-Jakim cudem?-
Wykrztusił, zszokowany Lunatyk.- Zniknąłeś… w wieku trzynastu lat… wszyscy cię
szukali, nawet aurorzy, ale nikomu, się nie udało…
-Harremu, tak.-
Wtrącił Alex.- Proszę wybaczyć. Reaper. Alexander Even Moon, miło mi was
poznać.
-Gdzie znalazłeś,
Regulusa, Harry?- Chciał wiedzieć Lupin.
-Pewnego razu na
nokturnie.- Odpowiedział.- Został zamieniony w kamień i zamknięty w tajnym
pomieszczeniu na ulicy Bloody Road. Po mojej trzeciej klasie, spotkałem się raz
z Syriuszem, na pokątnej w tajemnicy przed Dropsem. Kiedy się rozeszliśmy,
poszedłem na Nokturn i przez przypadek, znalazłem Rega. Pomogłem mu, a on
został z nami. Pewnie wiesz, że zarówno on, jak i Łapa, to demony.
-T-tak…
-No dobrze, moją
przyjaciółkę nekromantkę, Anne, już znacie a to jest…
-Nicholas Raven Moon,
Death, mag żywiołów, jak mój braciszek.- Wskazał, ruchem głowy, na Alexandra.
-Przy okazji, moja
ksywka to Devil.- Wtrącił Regulus.
-Harry, skąd
wiedziałeś, że to nie Voldemort, tylko Dumbledore, zamordował… moich rodziców?-
Zapytała słabo Hermiona.
-Ponieważ tak
naprawdę, Voldemort nie chce, mnie zabić, a przynajmniej sprawia takie
wrażenie. Spotkałem się z nim, podczas pełni. W takie noce, wampiry, są,
pozytywnie do siebie nastawione, nie okłamałby mnie. Do tego istnieje
możliwość, że moi rodzice, tak naprawdę żyją… tylko Dumbledore coś z nimi
zrobił. Może, gdzieś ich więzi…
-Mówisz poważnie?- Poderwał
się Remus.- Jeśli tak, to musimy ich uratować!
-Na razie nic nie
wiemy, ale dowiem się.- Uspokoił go, Potter.- Jak na razie, lepiej będzie,
gdybyś uważał na Trzmiela i nie działał pochopnie. Teraz, obejrzyjcie
wspomnienia, przemyślcie to sobie, Hermiono masz bibliotekę do swojej
dyspozycji, kiedy będziecie chcieli iść spać, zawołajcie Stokrotka. Śniadanie
jest o 9. Możecie tu zostać, jak długo będziecie chcieli. Dobranoc…- Rzucił i
wyszedł z pomieszczenia, kierując swoje kroki, do jednej z wierz, w której miał
swój pokój. Dezerterzy przez chwilę, siedzieli w ciszy. Hermiona, pierwsza
wstała i zanurzyła twarz, w myślodsiewni. Zanurzyła się, we wspomnieniach.
…Mały, skulony chłopiec, płaczący w komórce pod chodami…
dziecko, uciekające przed większymi napastnikami, cios, uderzenie, kopnięcie…
nóż, cięcie… gwałt… wdzierał się, w niego, bezcześcił brutalnie, niewielkie
ciałko… pierwsze morderstwo… strzał z pistoletu… siedmiolatek, parzący ręce na
kuchence… gardło, wypalone kwasem… obelgi… ty śmieciu, dziwko… dziwolągu…
jesteś nic nie warty… Uśmiech Vincenta, jak światło w tunelu, słońce na ciemnej
drodze, samotnego dziecka… pierwsi przyjaciele… nienawiść… żal… ból… smutek…
nadzieja… sadyzm… nóż, zanurzający się w ciele ofiary… w jego ciele… nie, nie
będzie tak o sobie myślał… krew… słabnące bicie serca… pozbawione życia oczy…
czerń…
-Och, Merlinie.-
Dziewczyna odsunęła się, od misy, i zemdlała, lądując wprost w ramionach
Nicholasa.
-Jeśli będziecie,
mieli jakieś pytania, możecie zadawać je nam.- Oznajmiła Phantom, grobowym
tonem.
Po chwili, dwójka
pozostałych zanurzyła się w misie. Remus strasznie pobladł a Tonks, wyglądała,
jakby miała zwymiotować.
-Co, to na, Merlina,
było?- Spytał drżącym głosem, mężczyzna.
-Wspomnienia
Harrego.- Westchnął Alex.- Jego życie, nie było kolorowe, jak każdego z nas,
ale jego najbardziej…
-Nie powinno was
dziwić, że jest tym, kim jest.- Odezwał się, obcy głos. W drzwiach stała młoda
dziewczyna, o jasnych blond włosach, perłowej cerze i zielonych oczach.
Towarzyszyli jej bliźniacy.- Odnaleźliśmy ciała, rodziców Hermiony,
zostawiliśmy je w kostnicy. Przy okazji, jestem Victorique Eve Valtarie, blood,
elfka.
-Na marginesie, my to
smoki.- Odezwali się Gred i Forge.
-Masz racje.-
Westchnął Remus.- Nie dziwi mnie to, i nie mam zamiaru namawiać Harrego, by
przestał zabijać.
-To dobrze, bo on i
tak by nie przestał.- Powiedziała Phantom.- Lubi to robić… jego wampirzą
natura.
-Zaprowadzimy was do
pokoi.- Zaproponował Regulus, a reszta bez słowa przytaknęła.
*
Harry stał na tarasie,
kiedy podeszła do niego Hermiona. Jej oczy były zaczerwienione a na, policzkach
były ślady łez.
-Harry…- Szepnęła,
obejmując go od tyłu i wtulając twarz, w plecy przyjaciela. On odwrócił się i
objął przyjaciółkę ramionami.
-Dlaczego płaczesz,
Hermiono?
-Dziękuje ci.-
Uśmiechnęła się, do niego, delikatnie.- Za to, że pokazałeś nam twoje
wspomnienia. Byłam taka głupia, taka ślepa, nie zauważałam, kiedy ty
przechodziłeś przez piekło… na szczęście, nie byłeś sam. Zawiodłam jako twoja
przyjaciółka, ale mam nadzieje, że uda mi się to naprawić, że mimo wszystko,
kiedyś mi wybaczysz.
-Nie mam co ci
wybaczać.- Uśmiechnął się.- Nie dowiedziałaś się, bo wtedy, nie chciałem żebyś
wiedziała. Przykro mi, że ci nie zaufałem. Również zawiodłem, jako przyjaciel,
ale mam nadzieje to naprawić.
-Tak…
-Wracajmy.
*
Harry nie zszedł na
śniadanie, ale nikogo, jakoś specjalnie to nie zdziwiło, raczej, zaniepokoiło.
Dezerterzy, byli trochę skrępowani, spożywając posiłek, w towarzystwie członków
Spectrum.
-Długo, jesteście z
Harrym?- Zapytała nagle Tonks.
-Od samego początku
istnienia Spectrum.- Odparła Blood.- Przynajmniej, większa część z nas.
Regulusa, jak wiecie, znalazł, dopiero po swojej trzeciej klasie.
-Zastanawia mnie… jak
działacie.- Przyznał Remus.
-Normalnie.- Wzruszył
ramionami Regulus.- Dostajemy zlecenie i wykonujemy je. Znają nas i mugole i
czarodzieje, tak więc naszymi celami są i jedyni i drudzy.
-Nie stoicie po
stronie Dumbledora.- Zauważyła Hermiona.- Więc opowiadacie się za Voldemortem?
-Nie.- Zaprzeczyła
Anna.- Jesteśmy neutralni… na razie.
-Co masz na myśli?
-Jeżeli okaże się, że
rodzice Ghosta, naprawdę żyją.- Zaczął Alex.- Ale Dumbledore gdzieś ich więzi
to prawdopodobnie przyłączymy się do Czarnego Pana, by pozbyć się Trzmiela.
-Szczerze, to ten Voldemort,
nie jest taki zły.- Stwierdził Regulus.
-Yhym.- Przytaknął
Alexander.- To nawet zabawny gość.
-Nie potrafię sobie
jakoś tego wyobrazić.- Powiedział, rozbawiony Lunatyk.
-Harry, ma zamiar…
zabić, Dumbledora?
-Kto wie.
Fajna końcówka. >.< Szczerze, to nie zauważyłam, że "Spectrum" ma więcej rozdziałów...^.^" Kiedy po 14. przeszło mi na spis opowiadań, myślałam, że po prostu więcej na razie nie ma... i nie pomyślałam, żeby sprawdzić... :/ Łeeee... T.T I naprawdę, naprawdę! NAPRAWDĘ!! BARDZO ZA TO PRZEPRASZAM!!!
OdpowiedzUsuńAle wracając do rozdziału... Cóż... strasznie mi się spodobał pomysł z ta wielka biblioteka.. Sama wprost UWIELBIAM czytać, więc na widok tylu książek miałabym pewnie podobną reakcję co Hermiona... Dlatego tak strasznie bardzo mi się to spodobało.. No i ogólnie całe to oprowadzanie po zamku.. łohou... No i mam też nadzieję, że dezerterzy przyłączą się do Spectrum, może niekoniecznie całkowicie, bo jakoś nie wydaje mi się, żeby chcieli oni zabijać, a przynajmniej nie na razie i niekończenie tak, w ten sposób... Ale może chociaż przyłączą się do nich w sensie wsparcia dla Harry'ego, czy coś... A może nawet w roli, tak jakby, trochę szpiegów..? Chociaż, w sumie... Nie wiem, kogo mieliby śledzić, bo z Zakonu się w pewnym sensie tak jakby wypisali i raczej nie będą chcieli znowu być, a raczej nawet udawać, że są po stronie starego Dropsa.. Poza tym, wątpię też trochę, żeby w ogóle Dumb ich znowu do Zakonu dopuścił..
Ale, nieważne na razie... Dowiem się na pewno w następnych rozdziałach, a tymczasem życzę ci MNÓÓÓÓÓÓSSSTWAAAAAAAAAA WEEEEEENNYYYYYY!!!!!!!!!!
I lecę dalej (w końcu jestem dopiero na 15. rozdziale... na 22...D: przynajmniej na razie... ).
^.^"
Witam,
OdpowiedzUsuńi się wyjaśniło dlaczego Regulus jest taki młody, Severus też mógłby zobaczyć te wspomnienia..., elfka smok cudo
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie